Zwróciła się do miasta o odszkodowanie – dostała 2 miliony złotych kary.

Zwróciła się do miasta o odszkodowanie – dostała 2 miliony złotych kary.

Pani Iwonie z Łodzi w wyniku budowy miejskiej kanalizacji zniszczono ogrodzenie. Kobieta wynajęła firmę do jego naprawy, a rachunek za nią wystawiła miejskim urzędnikom. Jednak zamiast spodziewanej rekompensaty – dostała ponad 2 miliony złotych kary.

Problemy pani Iwony zaczęły się trzy lata temu. Przy ulicy, na której mieszka, miasto zbudowało kanalizację. Po zakończeniu prac uległa uszkodzeniu droga. Głębokie dziury uniemożliwiały przejazd, a materiał z którego została wykonana brudził oraz niszczył ogrodzenie pani Iwony.

Przez to, jak tylko jeździły samochody, to całe było brudne ogrodzenie. Ogrodzenie wyglądało strasznie. To była jedna gruba warstwa gliny, piachu i jakiegoś środka, który nie można było umyć normalnymi środkami – twierdzi kobieta.

Pani Iwona we własnym zakresie naprawiła szkody, wynajmując firmę, która zajęła się naprawą i czyszczeniem ogrodzenia. Rachunek za tę usługę wystawiła miejskim urzędnikom. Niestety zamiast rekompensaty za poniesione koszty pani Iwona dowiedziała się, że musi zapłacić ponad 2 miliony złotych kary.

Przyjechali geodeci, zaczęli mierzyć płot i stwierdzili, że płot jest położony w pasie drogi – mówi nasza bohaterka.

Urzędnicy zarzucili pani Iwonie, że jej ogrodzenie wchodzi około 30 cm w pas drogi oraz że wybudowała ogrodzenie betonowe, na które potrzebne jest pozwolenie, a którego nie posiada. Za zajęcie pasa bez zgody zarządcy wymierzyli karę za okres 5 lat wstecz, mimo iż pani Iwona formalnie była właścicielką posesji dopiero 2 lata oraz nie ona budowała wspomniane ogrodzenie.

Ta osoba, która nie miała nic wspólnego ani z wybudowaniem tego płotu, ani z własnością tej nieruchomości w ówczesnych latach, nagle zostaje skazana na śmierć cywilną, bo kwestia spłaty z odsetkami takiej sumy pieniędzy powoduje bankructwo natychmiastowe – mówi pełnomocnik pani Iwony.

Pani Iwona twierdzi, że ogrodzenie stoi w tym samym miejscu od 40 lat. Początkowo był to drewniany płot, później metalowa siatka, natomiast jako betonowe ogrodzenie stoi od lat 80. A także, że nie zostało przesunięte od tego czasu nawet o milimetr. Na poparcie swoich słów ma zdjęcia oraz świadków. Zdaniem pełnomocników pani Iwony Zarząd Dróg i Transportu w Łodzi nie uznał w większości przedkładanych przed nią dowodów, a kluczowe zdjęcia ogrodzenia z lat 80. całkowicie pominął. Pani Iwona próbowała porozumieć się z  urzędnikami, niestety nie widzą oni możliwości ugody. 

Chciałam się dogadać, ponieważ po przeciwnej stronie znajduje się działka, która jest również moją działką. I próbowałam dojść do takiego porozumienia, że jeżeli już stoi ten płot w tej drodze, jeżeli tak twierdzą urzędnicy, to żeby zabrać ziemię na drogę z tej drugiej działki – mówi kobieta.

Urzędnicy twierdzą natomiast, że kolejne kary finansowe będą naliczane, dopóki pani Iwona ogrodzenia nie rozbierze. Pani Iwona jest emerytowaną pielęgniarką.

Nie jestem w stanie zapłacić takiej kwoty, ani zarobić takich pieniędzy. Natomiast Urząd pisze, że jeżeli nie rozbiorę tego płotu, to naliczane będą w dalszym ciągu odsetki do płacenia – żali się pani Iwona.

Czy ogrodzenie pani Iwony może stać się najdroższym ogrodzeniem w historii? Zapraszamy na reportaż Agnieszki Zalewskiej.

  • Agnieszka Zalewska

    Agnieszka Zalewska

    reporterka

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX