Zwłoki, których nie było

Zwłoki, których nie było

- jeżeli tych zwłok nie było, a się znalazły, to znaczy, że zostały po tych poszukiwaniach podrzucone - stwierdza Janusz Bartkiewicz, były policjant.

- jeżeli tych zwłok nie było, a się znalazły, to znaczy, że zostały po tych poszukiwaniach podrzucone - stwierdza Janusz Bartkiewicz, były policjant.

 

Wyszedł w drugi dzień świąt i już nie wrócił. Jakub Kazała, 21-latek ze Świdrygał, zaginął po imprezie, którą spędził razem z przyjaciółmi. Ostatnie chwile chłopaka, które udało się odtworzyć dzięki zapisowi monitoringu, pokazują że w drodze powrotnej pokłócił się ze swoją dziewczyną. W tym miejscu ślad po nim zaginął. Według zeznań dziewczyny każde poszło w inną stronę. Policjanci, strażacy, rodzina i znajomi rozpoczęli poszukiwania.

 

- Szukali koło tego miejsca, były psy tropiące, przy tych stawach szukali i sprawdzali czy nie było śladów gdzieś na poboczach, czy nie zboczył z tej drogi, żadnych śladów nie ujawniono – relacjonuje Justyna Kazała, matka Jakuba.

 

Mimo zakrojonej akcji poszukiwawczej chłopaka nie udało się odnaleźć. Dopiero po trzech tygodniach natrafiono na pierwsze ślady – kluczyki i but. Zaczęto przeszukiwać okolicę.

 

- Szukali go policjanci, strażacy, psy tropiące i nie znaleźli ciała – opowiada Żaklina, siostra Jakuba.

 

Po 5 dniach, 90 metrów w linii prostej, ujawniono ciało chłopaka. Rodzinie, która brała udział w poszukiwaniach trudno jest uwierzyć, że ciało Jakuba cały czas znajdowało się w tym miejscu. Twierdzą, że było ono wcześniej przeszukiwane.

 

- Nie zostało to udowodnione, że to ciało tam było. Nie ma żadnego dowodu – mówi mecenas Andrzej Dura.

 

- Jeżeli chodzi o to konkretne miejsce, w którym zostały ujawnione zwłoki mam zapewnienia od osób prowadzących poszukiwania tutaj z komendy, mówię od tej strony policyjnej, że w tym konkretnym miejscu policjanci wcześniej nie byli – zapewnia młodszy inspektor Joanna Kącka, z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.

 

Bliscy Jakuba zarzucają organom ścigania opieszałość. Uważają, że tylko dzięki ich determinacji biegli podejmują kolejne czynności. Na ich wniosek prokuratura między innymi wysłała odzież Jakuba do badania, a także po 8 miesiącach śledztwa, zleciła przebadanie wyskrobiny spod paznokci.

 

- My nawet na pomniku na cmentarzu nie napisaliśmy daty śmierci, bo my nie wiemy kiedy nasze dziecko zmarło. Jest zostawione miejsce, być może kiedyś się dowiemy, wtedy dopiszemy – żali się matka.

 

Reportaż Małgorzaty Cecherz.