Została świadkiem incognito – jej życie zamieniło się w koszmar

Została świadkiem incognito – jej życie zamieniło się w koszmar

Pani Anna zrobiła to, co powinien zrobić każdy obywatel. Kiedy dowiedziała się, że poznany przez nią mężczyzna może być sprawcą niewyjaśnionej zbrodni, od razu zgłosiła tę sprawę organom ścigania.

Niemal natychmiast stała się objętym ochroną świadkiem, co całkowicie zmieniło jej życie.  Jednak po 9 miesiącach kobieta przestała być chroniona, choć  potencjalny sprawca najprawdopodobniej nie został zatrzymany. Dlaczego polskie państwo wystawiło kobietę na takie niebezpieczeństwo? 

Nasza bohaterka miała to nieszczęście, że poznała skrajnie niebezpiecznego mężczyznę. Jak twierdzi pani Anna mężczyzna przyznał się jej do popełnienia zbrodni, ponieważ nie był już w stanie dłużej zachować tej tajemnicy tylko za siebie.

Stwierdził, że on nie może już tak długo trzymać tego w sekrecie. Mówił, że jestem jedyną osobą, która wie o tym, której może pokazać dowody. On mi powiedział to, że za dużo powiedział i on potrafi tak zabić, żeby nie było śladów” – wyznaje pani Anna.

Kobieta powiadomiła o tym policjantów z Archiwum X, którzy zajęli się sprawą. Ponieważ po pewnym czasie mężczyzna zaczął grozić naszej bohaterce śmiercią, policja postanowiła objąć ją ochroną. Z dnia na dzień pani Anna i dwójka jej dzieci musieli całkowicie zmienić swoje życie. Wyjechali do innego miasta i tam zaczęły się poważne problemy.

„Właściwie musiała po pierwsze przemodelować całe swoje dotychczasowe życie. Musi się mierzyć na co dzień z ogromnym strachem o siebie, o swoje dzieci. No i właściwie cała ta sytuacja odbiła się w sposób drastyczny na niej czy właśnie na dzieciach. Na psychice, na poczuciu bezpieczeństwa.”  – mówi Radosz Pawlikowski, pełnomocnik pani Anny.

Pani Anna poważnie chorowała, nie mając jednocześnie swobodnego dostępu do lekarzy. O każdej wizycie medycznej decydowali chroniący ją policjanci. Szybko pojawiły się problemy z dostępem do recept i do leków na nadciśnienie. Kobieta doznała udaru. 

„Gdy prosiłam o recepty, leki, to twierdzili, że będą to weryfikować i nigdy nie pozwalali nam „chodzić na NFZ”. Mnie też nie było stać na to, żeby chodzić prywatnie. Nawet nie mogłam chodzić prywatnie, bo o wszystkim decydował kierownik ochrony” – wyznaje pani Anna.

Po dziewięciu miesiącach policjanci odmówili dalszej ochrony kobiecie bez podania przyczyn.

Ona ma prawo czuć się oszukana, bo na pewno elementem tej całej rozgrywki było zapewnienie ze strony organów ścigania, że jeżeli pójdzie na tę współpracę, to to się zakończy wyeliminowaniem zawodnika z wolności, czyli minie zagrożenie” – przyznaje Marcin Taraszewski, były oficer policji.

Co dalej z panią Anną? Czy może się czuć bezpieczna? Kto poniesie odpowiedzialność, jeśli coś się jej stanie? Na te oraz inne pytania odpowie reporter Leszek Dawidowicz w programie „Państwo w Państwie”.

  • Leszek Dawidowicz

    Leszek Dawidowicz

    reporter

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX