Złom na kołach. Komisy poza prawem i nowy sposób na okradanie kierowców.

Setki osób w całej Polsce zostały poszkodowane przez działalność sieci komisów samochodowych. Ludzie kupują auta, które zamiast trafić na złom, lądują w autokomisach i są sprzedawane jako sprawne pojazdy. Za wraki płacą tysiące złotych, a po wyjechaniu za bramę okazuje się, że ich życie jest zagrożone.
Auta kosztują kilka tysięcy złotych. Ceny są atrakcyjne ale nie na tyle by miały wzbudzać większe podejrzenia. Klienci nie mogą sprawdzić samochodów przed zakupem. Dopiero po podpisaniu umowy i zapłaceniu pełnej kwoty dostają kluczyki a wtedy zaczyna się pasmo problemów.
- Przyjechałem po auto 600 km, miało być z 2007 jest z 2005, miało mieć 260 tys. przebiegu ma 360 tys. km przebiegu. Powiedział, że nie zwróci mi pieniędzy, zwrotów nie ma - relacjonuje Pan Damian, klient komisu.
To dziesiątki historii. Ktoś kupuje auto z ważnym przeglądem technicznym w dowodzie rejestracyjnym. Okazuje się, że podczas powrotu do domu, w samochodzie raptownie puszczają hamulce. Na porządku dziennym są problemy z ubezpieczeniami, brakiem elementów wyposażenia, całkowicie niedziałającymi podstawowymi elementami mechanicznymi.
- Kupiłem go w zeszłym roku, w maju, i od tamtej pory stoi nieużywany. Przejechałem od komisu 3-4 km i wyzionęła skrzynia biegów. Pojechałem do komisu, tam nie chcieli odebrać niestety tego auta, powiedzieli, że ja go zepsułem. Musiałem wynająć lawetę kosztowała mnie 3 tysiące, z tego względu, bo stąd do Wrocławia jest 400 km – mówi Pan Adam.
Właściciel komisów – obywatel Ukrainy - wypracował schemat, który funkcjonuje z powodzeniem. Często zmienia lokalizację i nazwę działalności. W jego firmie pracują głównie Ukraińcy, którzy przed kamerami uciekają lub twierdzą, że nie rozumieją po polsku.
„Zwrotów nie ma” – to najczęstsza odpowiedź, jaką słyszą klienci. Na fakturze widnieje adnotacja „brak zwrotów”. Pracownicy nie rozumieją albo udają, że nie znają różnicy między zwrotem a reklamacją.
- Klienci, którzy zakupili samochody z komisu, z defektem, z wadą ukrytą, są uprawnieni, żeby żądać naprawy rzeczy uszkodzonej, jak również mogą odstąpić od umowy - wyjaśnia Marta Kubica, adwokat.
Rzeczywistość wygląda inaczej. Pan Sebastian pisał SMS-y w dniu zakupu, że odstępuje od umowy. Wyśmiano go. Jak relacjonuje, właściciel powiedział, że nic mu nie może zrobić. Wielu klientów decyduje się na zezłomowanie dopiero co kupionych aut. Naprawa często kosztuje więcej niż cały samochód. Dobrym przykładem jest sytuacja Pana Krzysztofa, który nie miał wyboru – auto nie posiadało ważnego przeglądu ani OC. Albo zezłomuje samochód, albo zaczną się naliczać kary w tysiącach złotych.
Poszkodowani czują się bezsilni. Niektórzy biorą sprawy w swoje ręce. Dochodziło do interwencji policji w związku z pobiciami pracowników. Podpalono samochody znajdujące się przed komisem.
Czy w Polsce można sprzedawać wraki jako sprawne samochody i nie ponieść konsekwencji? Czy setki osób muszą tracić oszczędności na pojazdy zagrażające bezpieczeństwu?
O tym w programie „Państwo w Państwie” będzie rozmawiał Przemysław Talkowski. Reportaż Artura Borzęckiego już w najbliższą niedzielę o 19:30 w Polsacie.
Beata Świerzewska
wydawca