Zamiast mieszkania, kupiła cudze długi

Zrobiła wszystko, żeby sprawdzić, czy mieszkanie które zamierza kupić jest wolne od zobowiązań. Dziś może je stracić, za długi byłego właściciela.

Zrobiła wszystko, żeby sprawdzić, czy mieszkanie które zamierza kupić jest wolne od zobowiązań. Dziś może je stracić, za długi byłego właściciela.

 

Agnieszka Dźwilewska kupiła niewielkie mieszkanie w Suwałkach. Jako, że w tę nieruchomość inwestowała oszczędności życia, wszystko dokładnie sprawdziła.

 

Zainwestowałam w to mieszkanie wszystkie pieniądze. Oszczędzałam od studiów. A teraz mogę to stracić… - mówi pani Agnieszka

 

Żeby mieć pewność co do statusu nieruchomości poszła do spółdzielni mieszkaniowej. Otrzymała od nich zaświadczenie, że mieszkanie jest wolne od wszelkich zobowiązań.

 

Kolejną instytucją w której pani Agnieszka sprawdziła mieszkanie jest sąd. Tam usłyszała, że co prawda dla mieszkania nigdy nie była założona księga wieczysta, jednak nie toczy się wobec niego żadne postępowanie. Dysponując takimi informacjami zdecydowała się na zakup.

 

Przy zakupie mieszkania trzeba wszystko sprawdzić, bo nigdy nie wiadomo, co może być ukryte. Sprawdziłyśmy je na wszystkie możliwe sposoby. Wyglądało na to, że mieszkanie jest czyste- tłumaczy matka pani Agnieszki.

 

Po prawie 2 latach od transakcji kobieta otrzymała zawiadomienie o wszczęciu egzekucji z nieruchomości. Okazało się, że były właściciel jest dłużnikiem alimentacyjnym, a w momencie zakupu mieszkania było ono już zajęte przez komornika.

 

Egzekucja wobec tego pana jest prowadzona od 2013 roku. Spółdzielnia mieszkaniowa miała wiedzę, że komornik zajął to mieszkanie, ponieważ zawiadomienie o wszczęciu egzekucji zostało wysłane do spółdzielni – mówi komornik Alicja Wysocka-Wasiluk

 

Dlaczego w takim razie spółdzielnia wystawiła zaświadczenie o tym, że mieszkanie jest wolne od jakichkolwiek zobowiązań?

 

To był błąd, nie byliśmy zobowiązani do wydawania takich zaświadczeń, nie wiem jakim cudem w ogóle je wydawaliśmy – tłumaczy prezes spółdzielni.

 

Okazało się, że pismo od komornika trafiło nie do tej teczki, do której powinno. Dziś nad kobietą wisi widmo utraty mieszkania, a odpowiedzialne instytucje umywają ręce od odpowiedzialności.