Zagadka nie do rozwiązania?

W wypadku ginie młoda dziewczyna - mimo upływu lat, kierowca który go spowodował pod wpływem alkoholu, nie został ukarany. Dlaczego? Samochód prowadził jeden z bliźniaków jednojajowych, a prokuratura nie jest w stanie ustalić który.

25 czerwca 2018 roku 18-letnia Angelika wsiadła do samochodu razem ze swoimi kolegami – bliźniakami jednojajowymi Karolem i Kamilem. W Krużlowej Niżnej auto wpadło w poślizg, uderzyło w skarpę i zaczęło dachować. 18-letnia dziewczyna zginęła na miejscu.

Głowę miała rozciętą, oko miała otwarte... Lewe oko jej zamknęłam i prosiłam Boga, żeby wstała. Wszędzie było pełno krwi... Zapytałam pani prokurator, czy to krew mojej córki. Nie odpowiedziała, ale ja wiedziałam, że to jej krew – opowiada Katarzyna Purgal matka Angeliki

Braci udało się uratować, obaj w momencie wypadku byli pod wpływem alkoholu. Chwilę po zdarzeniu jeden z mężczyzn wyszedł z wraku i schował się w pobliskich krzakach. Początkowo to on był podejrzewany o to, że prowadził. Nie udało się jednak tego udowodnić.

Dzieciątko nie żyje, a tamci chodzą po wolności, śmieją się w żywe oczy, kpiny robią... - mówi Władysław Purgal, ojciec Angeliki.

Po trwającym ponad półtora roku śledztwie, wielu badaniach i ekspertyzach wciąż nie wiadomo, który z bliźniaków prowadził samochód. Są identyczni do tego stopnia, że na nic zdały się przesłuchania świadków- nikt nie jest w stanie odróżnić braci i wskazać który prowadził.

To już jest rolą śledczych żeby ustalić. Mnie tylko nerwy biorą, jak ktoś sugeruje że ja wiem, kto prowadził. Nie możliwe, to sami policjanci mi mówią, żebyś nie poznał. Jak ja miałem w takiej sytuacji poznać, jak ja nawet jak we dwóch stoją to nie rozróżniam – mówi świadek zdarzenia.

Sami mężczyźni również utrudniają śledztwo. Żaden z nich nie przyznał się do winy. Na pewnym etapie oskarżali nawet Angelikę, twierdząc, że to ona prowadziła. Wielokrotnie zmieniali zeznania, albo twierdzili, że nie pamiętają zdarzenia, albo oskarżali siebie nawzajem.

To są cwaniaki, myśmy mieli z nimi już wcześniej do czynienia. Typ takich cwaniaczków drobnych, którym się parę razy w życiu udało, bo rodzice opłacili adwokata który ich jakoś sprytnie wybronił – tłumaczy Tadeusz Cebo z prokuratury Rejonowej w Gorlicach

W momencie wypadku samochód koziołkował, a pasażerowie nie mieli zapiętych pasów. To sprawia, że ślady biologiczne były w różnych częściach wraku i nie da się za ich pomocą ustalić kto gdzie siedział. Dodatkowym problemem jest fakt, że samochód bracia używali naprzemiennie, tak więc na kierownicy są odcisku palców obu mężczyzn.

To jest jakaś ujma dla nas i dla policji, że nie potrafimy tego udowodnić. Ale jeszcze się nie poddajemy. Na miejscu zdarzenia zabezpieczono zarówno ślady biologiczne jak i osmologiczne, może się jednak okazać, że nie będą miały one decydującego zdarzenia – mówi Tadeusz Cebo.

Rodzice dziewczyny liczą, że mimo trudności uda się ustalić sprawce. Czy są na to jakiekolwiek szanse? Spróbujemy odpowiedzieć w programie Państwo w Państwie już o 19:30, w reportażu Ewy Żarskiej

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX