Zaatakowany... skazany!

Zaatakowany przez policję, bo... wszedł na pas ruchu. Rutynowa kontrola funkcjonariuszy zamieniła się w brutalną interwencję z użyciem gazu.

Bracia Piotr i Marcin Klamczyńscy 22 maja 2018 roku byli na giełdzie truskawkowej w mazowieckim Goławinie. W pewnym momencie, Marcin, miał przekroczyć linię na jezdni i wejść na pas drogowy. Policjanci podjęli wobec niego interwencję, jednak mężczyzna nie miał dokumentów którymi mógłby się wylegitymować. Po tym, sprawy przybrały niespodziewany obrót. Policjant przeprowadzający interwencję, jak widać na nagraniach świadków zdarzenia, stał się bardzo agresywny.

Pan policjant wypryskał na mnie cały swój zasób gazu policyjnego, centralnie w moje oczy, zerwał ze mnie koszulkę, próbował pozorować, że go przewracam – mówi Marcin Klamczyński

Szamotanina trwała dłuższy czas. Mimo, że bracia nie byli agresywni, wręcz unosili ręce na znak, że nie mają zamiaru nikogo atakować, policjant próbował zmusić ich do wejścia do radiowozu. Tego mężczyźni nie chcieli zrobić, bo jak tłumaczą, bali się o swoje życie.

Jeżeli mamy do czynienia z policjantem, który nie boi się w obecności stu osób, które nagrywają, nie boi się tak zachowywać, co by było gdybyśmy mieli do czynienia z tym policjantem w miejscu gdzie nie ma osób postronnych. Baliśmy się do tego radiowozu wsiąść żeby nie zrobili z nami na komendzie tego co wcześniej z innymi osobami – mówi Piotr Klamczyński

Ostatecznie bracia zostali przewiezieni na komisariat, gdzie na izbie zatrzymań spędzili kolejne 48 godzin. Mimo, że zachowanie policjanta zostało dokładnie nagrane zarówno przez monitoring, jak i światków zdarzenia, prokuratura zdecydowała się postawić zarzuty... Marcinowi i Piotrowi Klamczyńskim.

Ja tylko czekałem oglądając to nagranie kiedy ten policjant wyjmie broń i zacznie strzelać. Naprawdę to już zmierzało w tym kierunku, nie było takiego stopniowania, taka agresja była, że czekałem tylko na strzelaninę – tłumaczy Jan „Majami” Fabiańczyk - były oficer policji

Chociaż dowody były jednoznaczne, sąd pierwszej instancji skazał braci za czynną napaść na funkcjonariuszy, Marcin miał zapłacić 2000 złotych grzywny, a Piotr... trafić na 3 miesiące za kraty. Bracia odwołali się od wyroku, a Sąd Okręgowy dosłownie zmiażdżył poprzednie rozstrzygniecie, całkowicie uniewinniając mężczyzn.

Żadnych czynności agresywnych, zaczepnych, wobec funkcjonariusza policji nie wykonywali. Wręcz te gesty miały taki charakter demonstracyjny, jak u jednego z braci: podniesione do góry ręce. Sąd uznał, że stopień zawinienia i społecznej szkodliwości zachowania obu braci był znikomy i dlatego umorzył postępowanie – tłumaczy Iwona Wiśniewska – Bartoszewska z Sądu Okręgowego w Płocku

Na tym jednak sprawa się nie skończyła. Prokuratura... wniosła kasację do Sądu Najwyższego, a trwająca od ponad 5 lat walka braci o dobre imię musi trwać nadal.

  • Leszek Dawidowicz

    Leszek Dawidowicz

    reporter

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX