Wzięli, nie oddali, a teraz nie wiedzą, gdzie jest

Poranna wizyta funkcjonariuszy, konfiskata dokumentów i duże pieniądze. Okazuje się, że do domu każdego z nas mogą wejść funkcjonariusze i zarekwirować bardzo ważne, potrzebne nam dokumenty, nie będą ich oddawać przez lata, aż się przeterminują i nikt za to nie odpowie. Przedsiębiorca z Mińska Mazowieckiego twierdzi, że w ten sposób stracił ćwierć miliona i firmę.

Poranna wizyta funkcjonariuszy, konfiskata dokumentów i duże pieniądze. Okazuje się, że do domu każdego z nas mogą wejść funkcjonariusze i zarekwirować bardzo ważne, potrzebne nam dokumenty, nie będą ich oddawać przez lata, aż się przeterminują i nikt za to nie odpowie. Przedsiębiorca z Mińska Mazowieckiego twierdzi, że w ten sposób stracił ćwierć miliona i firmę.

 

Pan Tadeusz prowadził firmę w Mińsku Mazowieckim. W 2009 roku do jego domu wpadło CBŚP i zarekwirowało dokumenty.

 

- Przyjechali o szóstej rano… Siedmu, czy ośmiu facetów. Ja wtedy uważałem, że policja do mnie w dobrej sprawie przyjechała. Oczywiście współpracowałem z nimi i wszystko wydałem – opowiada pan Tadeusz.

 

Okazało się, że jego klientami byli mężczyźni oskarżeni później o oszustwa. Prokuratura zarekwirowała więc też dokumenty związane z tymi transakcjami.

 

- Zabrali dokumenty, włącznie z oryginałami weksli – mówi przedsiębiorca.

 

Pan Tadeusz zaczął domagać się zwrotu oryginału weksla, ponieważ jego klienci przestali płacić i chciał w ten sposób odzyskać swoje pieniądze. Śledczy pozostali głusi na jego apele. Ważność weksla upłynęła. Jak relacjonuje przedsiębiorca, jeden z prokuratorów, polecił mu, żeby z kopią weksla pójść do sądu. Sąd pozew zwrócił. Dlaczego? Właśnie z powodu braku oryginału, który miała prokuratura i którego przedsiębiorca nie ma do dziś.

 

- Gdybym oryginał dostał do 2012 roku, poszedłbym do sądu i otrzymałbym nakaz zapłaty. Na jego podstawie bym ten weksel realizował i próbował odzyskać moje pieniądze – nie kryje zdenerwowania pan Tadeusz.

 

Przedsiębiorca postanowił walczyć w sądzie o odszkodowanie od Skarbu Państwa. Jak mówi, przez działanie prokuratury, nie mógł odzyskać swoich pieniędzy. Choć sąd wprawdzie przyznał, że prokuratura złamała prawo, bo zbyt długo przetrzymywała oryginał weksla, to jednak nie przyznał mężczyźnie ani złotówki odszkodowania. Dlaczego? Ponieważ nie udowodnił związku między szkodą jaką poniósł, a przetrzymaniem weksla.

 

- Ten wyrok to mogę sobie w ramki powiesić. Nic z tego nie rozumiem – stwierdza pan Tadeusz.

 

Gdy zaczęliśmy się interesować sprawą okazało się, że śledczy po dziewięciu latach (!) zaczęli mieć wątpliwości, co tak naprawdę zarekwirowano – oryginał, czy kopie weksla. Zdecydowali się to sprawdzić i wszczęli w tej sprawie śledztwo i postępowanie służbowe.

 

Więcej już w najbliższą niedzielę o 19:30 w reportażu Jana Kunerta.

 

W drugiej części wrócimy do sprawy Mariusza Mizery. W hurtowni na mężczyznę spadły kuchenne blaty. Stracił nogę. Sąd uznał, że sam je na siebie zrzucił. Po naszym programie zapadł kolejny wyrok w tej sprawie. Co zdecydował sąd?