Wystarczy jedna opinia, żeby kogoś skazać...?
Pan Józef (imię zmienione) został skazany za molestowanie seksualne małoletniej. Sprawy, w których nie ma bezpośrednich dowodów, powinny być drobiazgowo analizowane. Tymczasem sądy przez kilka lat opierały swoje wyroki na podstawie jednej opinii biegłej psycholog, która przebadała dziewczynę. Opinia wydana na początku sprawy budzi poważne zastrzeżenia. Miała zostać oparta na niewłaściwych badaniach, sporządzona nienaukowym językiem, a pytania zadawane przez biegłą miały być tendencyjne.
Pan Józef (imię zmienione) został skazany za molestowanie seksualne małoletniej. Sprawy, w których nie ma bezpośrednich dowodów, powinny być drobiazgowo analizowane. Tymczasem sądy przez kilka lat opierały swoje wyroki na podstawie jednej opinii biegłej psycholog, która przebadała dziewczynę. Opinia wydana na początku sprawy budzi poważne zastrzeżenia. Miała zostać oparta na niewłaściwych badaniach, sporządzona nienaukowym językiem, a pytania zadawane przez biegłą miały być tendencyjne i sugerujące. Kolejnym sądom to jednak nie przeszkadzało. Nie przeszkadzała również korzystna dla mężczyzny opinia słynnego seksuologa. Latem pan Józef trafił do więzienia.
Policja wszczęła postępowanie w 2007 roku. Wtedy też dziewczyna została przesłuchana przez biegłą psycholog, która sporządziła opinię w tej sprawie. Nie było przy tym adwokata podejrzanego. Kilka lat później wytknął ten błąd Sąd Najwyższy. Dziewczyna została też przebadana ginekologicznie. Nie stwierdzono, żeby miała jakiekolwiek kontakty seksualne.
- Jest to bardzo ciężkie oskarżenie. Próbuję za wszelką cenę dojść do prawdy. Jest to bardzo trudne. Zostałem kłamliwie oskarżony i od 10 lat po prostu walczę o swoją niewinność – mówi pan bohater naszego reportażu.
Stowarzyszenie „Stop manipulacjom”, do którego pan Józef zwrócił się o pomoc, ma szereg zastrzeżeń do opinii, którą sporządziła biegła. Według specjalnej ekspertyzy kobieta niewłaściwie przesłuchiwała dziewczynę, zadawała pytania tendencyjne, sugerujące, opierała się o z góry ustaloną tezę, posługiwała się nienaukowymi pojęciami iwykorzystywała metodę niewłaściwą do wykrywania molestownia seksualnego tzw. drzewo Kocha.
- Ta metoda jest zdyskredytowana w psychologii. Każdy psycholog może wyniki zinterpretować w dowolny sposób. Polska Akademia Nauk wypowiedziała się wprost, że to narzędzie w żadne sposób nie spełnia kryterium naukowości – mówi jeden z ekspertów, z którym rozmawiała nasza reporterka.
Jednak takie zastrzeżenia nie przeszkadzały potem kolejny sądom, które stwierdzały, że pan Józef jest winny.
- Dla mnie to jest dziwne, że sąd opiera się na jednym przesłuchaniu, jednej opinii biegłych – mówi mężczyzna.
Sądom nie przeszkodziła również korzystna dla Pana Józefa opinia słynnego seksuologa. Nie wzięto jej pod uwagę. Prof. Zbigniew Lew – Starowicz razem z dr n. med. Stanisławem Dulko, wykluczyli u mężczyzny jakiekolwiek zaburzenia w sferze seksualnej. Seksuolodzy nie rozpoznali żadnej choroby psychicznej, upośledzenia umysłowego, czy ograniczenia poczytalności.
- Przyszła ta opinia i prokurator powiedział, że jest nieprzydatna, że nie spełnia żadnych tam wymogów. Co to w ogóle jest? – oburza się żona pana Józefa.
Ostatecznie mężczyzna został skazany. W pąździerniku jego kasację odrzucił Sąd Najwyższy.
Więcej już najbliższą niedzielę o 19:30 w reportażu Magdaleny Gębickiej.
W drugiej części programu wrócimy do sprawy „Układu Zakopiańskiego”. Sprawdzimy, co się zmieniło od czasu, kiedy nagłośniliśmy tę aferę.