7 listopada 2017 roku Robert Borkowski został poinformowany przez bank, że jego lokata zostanie rozwiązana, a pieniądze z niej przekazane komornikowi. Był w szoku, ponieważ wiedział, że nigdzie nie jest zadłużony.
- Oczywiście bardzo się zdziwiłem i zdenerwowałem. Od razu zadzwoniłem do kancelarii komorniczej żeby wyjaśnić tę sytuacje. Sam nie wierzyłem w to co ta pani mi zaczęła opowiadać, o długach które mam – mówi Robert Borkowski.
Gdy pan Robert zaczął sprawdzać swoją historię w Biurze Informacji Kredytowej okazało się, że na jego koncie widnieje kilkanaście pożyczek w parabankach. Problem w tym, że sam nigdy żadnej nie zaciągnął!
- Kredyty zaczynały się od małej kwoty, ale później ktoś zaciągał po pięć, sześć tysięcy. Największa to siedem i pół tysiąca złotych – tłumaczy pan Borkowski.
W bazie widniały dane, które nie należały do pana Roberta. Zgadzało się tylko imię, nazwisko i pesel. Numery dowodów oraz adres zameldowania były wymyślone. Oszust po prostu zlepił w jedną całość elementy różnych dokumentów. Dlaczego więc to Robert Borkowski został obciążony spłatą kredytów?
Stało się tak, ponieważ sprawę badał sąd elektroniczny w Lublinie. Choć badał jest tutaj nieodpowiednim słowem, bo organ ten wydaje nakaz zapłaty jedynie na podstawie peselu- niczego innego nie sprawdza, nawet tego czy podany adres jest prawidłowy.
- Adres który jest wskazywany przez powoda nie musi się zgadzać, zgodnie z obowiązującymi przepisami, z adresem zameldowania. Te adresy mogą być rozbieżne, sąd nie ma obowiązku tego badać” – tłumaczy prezes sądu Piotr Telusiewicz.
Brak weryfikacji adresu sprawił również, że pan Robert nie mógł się odwołać od wyroku i przedstawić dowodów na to, że nie brał pożyczek. Nie dowiedział się o nim, ponieważ sąd wysłał zawiadomienia na adres który wymyślił oszust, a który w rzeczywistości… nie istnieje.
Robert Borkowski walczy o anulowanie długu, napisał w tej sprawie do rzecznika praw obywatelskich. Nie ukrywa jednak swojego rozgoryczenia.
- Mam żal do e- sądu bo nikt nie sprawdzał tak naprawdę nic poza numerem pesel. Jest pesel, jest osoba winna – należy ją skazać i nic więcej nikogo nie obchodzi – tłumaczy.
W sprawie wyłudzeń pożyczek postępowanie prowadzi prokuratura. Na razie złodziei nie złapano.
Więcej już w najbliższą niedzielę o 19:30 w reportażu Magdaleny Gębickiej.
W drugiej części wrócimy do sprawy mężczyzny, który został oszukany przez firmę szkoleniową. Miała go przekwalifikować na pracownika ochrony, jednak nie posiadała odpowiednich uprawnień. Sprawdzimy, czy ktoś poniósł za to odpowiedzialność.