Wrak człowieka

Wrak człowieka

6 rano, ABW wpada do domu pana Krzysztofa. Zostaje aresztowany, funkcjonariusze zabierają też jego zabytkowe auto i odstawiają na policyjny parking. Mężczyzna po trzech lat został uniewinniony, ale samochód został doszczętnie zdewastowany. Według rzeczoznawcy nadaje się już tylko na złom. Sąd odmówił odszkodowania. Uzasadnienie wyroku - wprawia w osłupienie.

6 rano, ABW wpada do domu pana Krzysztofa. Zostaje aresztowany, funkcjonariusze zabierają też jego zabytkowe auto i odstawiają na policyjny parking. Mężczyzna po trzech lat został uniewinniony, ale samochód został doszczętnie zdewastowany. Według rzeczoznawcy nadaje się już tylko na złom. Sąd odmówił odszkodowania. Uzasadnienie wyroku - wprawia w osłupienie. 

 

Przez błąd urzędników, moja rodzina właściwie przestała istnieć

 

Krzysztof Majewski prowadził firmę zajmującą się cięciem karoserii samochodowej i eksportem na Ukrainę. W 2006 roku został zatrzymany wraz z synem przez ABW. Według znanego schematu - szósta rano, "na ziemię", kajdanki. Postawiono im zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej oraz przemytu papierosów.

 

- Do dzisiaj mi się śni, jak zabierają tatę i brata – opowiada córka mężczyzny.

 

Tego samego dnia został zarekwirowany samochód pana Krzysztofa jako dowód w sprawie. Trafił na policyjny parking.

 

Dopiero po kilku latach pan Krzysztof został całkowicie uniewinniony. Za niesłuszny pobyt w areszcie otrzymał  odszkodowanie. Chciał odzyskać swoje auto. Okazało się jednak, że samochód jest w opłakanym stanie, całkowicie niezdolny do jazdy.

 

- W ogóle nie odpalał, zardzewiał, stała w nim woda – opowiada mężczyzna.

 

Jak się okazało auto było przechowywane w fatalnych warunkach. Rzeczoznawca stwierdził, że wartość samochodu z 40 tys. zł. zmalała do zaledwie… 1,5 tys. zł. Czyli nadaje się tylko na złom. A przecież zabrano mu auto niesłusznie.

 

- To była limuzyna, klimatyzacja, siedzenie programowane, tylna kanapa elektrycznie rozsuwana – opowiada bohater naszego reportażu.   

 

Pan Krzysztof wystąpił do sądu o odszkodowanie. Sąd odmówił. W uzasadnieniu można przeczytać, że chcąc żyć w praworządnym kraju trzeba się liczyć z pewnymi stratami. I dalej - że pan Krzysztof w momencie zatrzymania, przypomnijmy, leżąc na podłodze z kajdankami, powinien wskazać jaka w tym momencie była wartość samochodu.

 

- Powód w niedostateczny sposób udokumentował samo powstanie szkody - tłumaczy rzecznik sądu.

 

Ponadto sąd uznał, że sprawa odszkodowania się przedawniła. Nie wziął jednak pod uwagę faktu, że pan Krzysztof wcześniej zwracał się do urzędników z propozycją ugody. Chciał się dogadać. A poza tym problemem było ustalenie kto odpowiada za obecny stan auta - czy ABW, czy policja czy sąd.

 

- Skoro to auto zabrała państwowa instytucja, to powinna go jakoś zabezpieczyć, żeby nie był zniszczony – mówi mężczyzna.

 

W związku z całą tą sprawą, życie rodzinne pana Krzysztofa zupełnie się rozsypało. Rozwiódł się żoną. Syn zrezygnował ze studiów i wyjechał za granicę. Córka poszła na nie rok później. Przez błąd urzędników, rodzina Majewskich… właściwie przestała istnieć.

 

- Bardzo mnie to boli, że to zniszczyło moje życie i mojej rodziny życie – mówi ze łzami w oczach pan Krzysztof.

 

Więcej już w najbliższą niedzielę o 19:30 w reportażu Agnieszki Zalewskiej.

 

W drugiej części programu wrócimy do sprawy pani Barbary Czerpak. Kobieta wciąż walczy z urzędnikami budowlanymi o zalegalizowanie części domu.