Jacek Kaczmarek jest mechanikiem. Pracował w firmie zajmującej się remontowaniem powypadkowych samochodów i wysyłaniu ich do wypożyczalni aut w zagranicznych kurortach. Samochody często były w dramatycznym stanie. Podobnie było z luksusowym Mercedesem, który po naprawie w Polsce miał trafić do Hiszpanii.
Ten samochód przyjechał po wypadku w takim stanie, że nie było chyba elementu, który nie musiałby być wymieniony czy naprawiony. Nie nadawał się do niczego. Był w takim stanie, że nie mógł zjechać z lawety, był z niej ściągany wózkiem widłowym – opowiada Jacek Kaczmarek.
Po naprawie, a właściwie złożeniu na nowo w całość, właściciel firmy postanowił „przetestować” auto. Zignorował prośby mechanika Jacka Kaczmarka, aby wcześniej udać się na stację diagnostyczną i wyjechał na drogę publiczną. Samochód nie miał badań technicznych, nie był dopuszczony do ruchu.
Aby w ogóle wyjechać na polskie drogi ten samochód powinien przejść szczegółowe badania techniczne. On nie miał prawa pojawić się na drodze – mówi Jacek Kaczmarek
Doszło do tragedii. W Mercedesie odpadło koło, zjechał na przeciwny pas ruchu i uderzył w auto prowadzone przez panią Anetę. Niestety, kobieta zginęła na miejscu.
Prokurator powiedziała, że śmierć była natychmiastowa. Po prostu pękło jej serce. Musiała po prostu uderzyć o kierownicę- opowiada Barbara Ciemiejewska, matka ofiary.
Po wypadku ruszyło śledztwo. Prokuratura jednak stwierdziła, że nie biznesmen, który ściągnął samochód w dramatycznym stanie z zagranicy, kazał go naprawiać najtańszymi częściami i na szybko, a po wszystkim wyjechał na drogę bez badań technicznych, jest winny. Oskarżono mechanika, który nawet nie naprawiał tego auta – miał w nim jedynie dokręcić koło. Co więcej, Jacek Kaczmarek twierdzi, że nawet tego nie zrobił, gdyż był w tym czasie na naprawie ciężarówki kilkaset kilometrów dalej.
Byłem na awarii ciężarówki pod Tarnowem. W tym czasie samochód stał na placu, każdy miał do niego dostęp. Ja tego koła nie dokręcałem, nie ma nikogo, kto by widział, że cokolwiek przy tym kole robiłem – tłumaczy Kaczmarek.
Sąd jednak przychylił się do opinii prokuratury i mechanik został skazany. Nie wzięto pod uwagę zeznań biznesmena, który przyznał się, że w trakcie jazdy słyszał, że „coś stuka” ale zignorował to. Dodatkowo w opiniach biegłych w ogóle nie pojawiła się wzmianka o tym, w jakim stanie samochód był wcześniej.
W mojej praktyce chyba nie spotkałem się z taką sytuacją, gdzie tak istotna okoliczność jak po wypadkowość, nie została by uwzględniona i opisana w opinii biegłego – mówi Piotr Bogacz, mecenas.
Z wyrokiem nie zgadza się też rodzina ofiary. Twierdzą oni, że Jacek Kaczmarek jest niewinny, a prawdziwy sprawca uniknął odpowiedzialności.
To kierowca Mercedesa doprowadził do nieszczęścia. Mijają już 3 lata, a ja wciąż nie mogę się pozbierać. To była nasza jedyna córka. - mówi Józef Ciemiejewski ojciec Anety
Właśnie wątpliwości rodziny Anety były jedną z przyczyn, dzięki którym prokuratura... zmieniła zdanie. Wystosowała do sądu apelację na korzyść Jacka Kaczmarka, domagając się ponownego przeanalizowania wszystkich okoliczności.
Po przeanalizowaniu akt sprawy prokurator nadrzędny stwierdził, że chociażby wątek sprawności tego samochodu, czy tego, że zgodnie z naszymi przepisami ten samochód nie został dopuszczony do ruchu, nie został należycie przeanalizowany w toku tego postępowania.- tłumaczy Michał Smętkowski z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Aktualnie trwa proces w Sądzie Okręgowym w Poznaniu, podczas którego Jacek Kaczmarek walczy o uniewinnienie, oraz śledztwo Prokuratury Okręgowej które bada ewentualną winę kierowcy.