Walka o szkołę
Uczniowie liceum mundurowego w Dubience, musieli posunąć się do okupacji starostwa, aby zablokować niezgodną z prawem próbę likwidacji ich szkoły. Starosta jednak dalej walczy o to, aby pozbyć się liceum.
Liceum Ogólnokształcące w Dubience, tuż przy granicy z Ukrainą, to najstarsza w regionie i jedna z najstarszych w Polsce szkół mundurowych. Jej uczniowie przygotowują się do pracy w wojsku, czy straży granicznej. Przyszłość placówki jednak zawisła na włosku, gdy Starosta Chełmski postanowił ją zlikwidować.
Nie było żadnych konsultacji z rodzicami, z uczniami, nawet z dyrekcją szkoły. Po prostu wymyślił sobie, że z dnia na dzień zamknie szkołę - mówi Magdalena Soboń, matka jednej z uczennic.
Starosta postanowił zablokować rekrutacje nowych uczniów. Osoby które złożyły podanie o przyjęcie do szkoły, na tydzień przed rozpoczęciem roku szkolnego odebrały telefon z informacją… że mają szukać nowej szkoły.
Jak to usłyszałam, to po prostu zalałam się łzami. Marzyłam o tym, żeby iść do Dubienki, a teraz patrzyłam na moich znajomych, którzy stoją w mundurach i bałam się, że ja tego munduru nigdy nie włożę - mówi Karolina Soboń, uczennica pierwszej klasy.
Statosta unikał kontaktu. W związku z tym ostatniego dnia wakacji uczniowie wraz z rodzicami postanowili zaprotestować- udali się do starostwa i powiedzieli, że nie wyjdą dopóki starosta z nimi nie porozmawia.
Do tego wszystkiego nie musiało dojść. Wystarczyło, żeby starosta się z nami umówił, usiadł i porozmawiał. Tylko, że on postanowił zamknąć szkołę w białych rękawiczkach - tłumaczy Anna Okońska, matka jednej z uczennic.
Statosta ostatecznie się nie pojawił. Pojawiła się natomiast policja, która miała za zadanie wyprowadzić protestujących z urzędu. Ze starostą udało się jedynie połączyć telefonicznie - stwierdził, że nie spotka się z młodzieżą, bo nie ma czasu na „pajacowanie”. Na pytanie gdzie mają iść do szkoły odparł, że są wolne miejsca w innych liceach.
Nazwał nas pajacami i terrorystami, ludzi, którzy walczą o swoją szkołę, bo chcą kiedyś bronić ojczyzny. Być może jego też kiedyś będziemy musieli bronić, a on nas obraża - mówi Oliwia Okońska, uczennica.
Protest jednak przyniósł oczekiwany skutek. Po interwencji wojewody rekrutacje odblokowano. Okazało się, że starosta próbował zamknąć szkołę niezgodnie z prawem, nie miał wymaganej zgody kuratorium oświaty. Rekrutacja wiec ruszyła 6 września, kilka dni po rozpoczęciu roku szkolnego.
Starosta mówi, że chce zamknąć szkole, bo jest mały nabór… Przecież to jest cud, że przy jego działaniach przyjęliśmy kogokolwiek. Uczniowie byli już na rozpoczęciu roku w innych szkołach, zabierali papiery i przynosili do nas- mówi Kazimiera Ciupa, dyrektor szkoły.
Starosta jednak nie ustaje w walce o likwidacje szkoły. Już po wybuchu wojny na Ukrainie, odwołał się od decyzji kuratorium nakazującej zachowanie szkoły.
Jak podejmowałem decyzje to wojny jeszcze nie było.Ja nie kumpluję się z panem Putinem i nie wiedziałem, że rozpocznie wojnę, ale i tak nie uważam, że wpływa to na sytuacje szkoły. Nikt się tam nie chce uczyć, a starostwo od lat musi do szkoły dopłacać - tłumaczy Piotr Deniszczuk, Starosta Chełmski
Już po wybuchu wojny uczniowie aktywnie pomagali uchodźcom na granicy. Deklarują też, że jeśli będzie taka potrzeba, będą walczyć w obronie ojczyzny.
Ja do tej szkoły przyszedłem, bo kocham Polskę. Chciałem włożyć mundur, żeby jej służyć. To było moje marzenie i wiem, że jeśli doszłoby do najgorszego, to bym nie uciekł. Tak myślą wszyscy w tej szkole, tutaj nie ma ludzi z przypadku - mówi Dawid Wens, uczeń.
Zdaniem rodziców starosta jest tak zdeterminowany, żeby zamknąć szkole, bo chce przejąć budynki w których znajduje się internat. Starosta odpowiada, że nie ma takich zamiarów, a jedynym powodem jest to, że szkoła jest nierentowna.
Przemysław Siuda
reporter, redaktor strony internetowej, social media