"Uwiodła nasze dziecko..."

Dojrzała kobieta uwiodła 14 letniego chłopca! Nastolatek przestał chodzić do szkoły, zaczął przyjmować silnie uzależniające, narkotyczne leki, uciekł z domu i zamieszkał z partnerką. Zdesperowani rodzice prosili o pomoc prokuraturę, policję i sądy... bez efektu!

Problemy zaczęły się, kiedy chłopiec miał 14 lat. Razem z rodzicami przeprowadził się do nowej miejscowości, poznał grupę rówieśników, z którymi zaczął się spotykać. Z jedną z dziewczynek miał nawet wejść w związek. Po pewnym czasie jednak rodzice zaobserwowali, że czas z nastolatkami spędza dużo starsza kobieta.

Dziwnie to wyglądało- stara baba z dziećmi. To była mama tej jego dziewczyny, więc myśleliśmy, że może spotyka się z nimi, żeby pilnować. Ale nagle coraz częściej syn spotykał się tylko z tą kobietą, sam na sam – mówi Piotr, ojciec chłopca.

Po pewnym czasie rodzice zaczęli mieć podejrzenia, że pomiędzy chłopcem a dorosłą kobietą pojawiła się relacja intymna. Zaczęli im o tym donosić między innymi znajomi syna.

Ona zachowywała się jak dziecko. Dla nas wszystkich to było dziwne, bo to niby mama naszej koleżanki, a chciała się z nami witać, spędzać czas, jakby była w naszym wieku. I to mu się chyba spodobała, że niby stara, a zachowuje się jak młoda – opowiada znajomy nastolatka.

Po jakimś czasie podejrzenia, przynajmniej zdaniem rodziców, się potwierdziły. Matka dotarła do wiadomości pisanych przez kobietę, w których przyznaje się do tego, że współżyła z chłopcem.

Napisała do swojej koleżanki – „najgorsze są wieczory po kąpaniu i kochaniu, kiedy muszę go odwieźć do domu”. Dla mnie to było jasne, że wykorzystała moje dziecko – tłumaczy Katarzyna, matka nastolatka.

Sam chłopak również miał przyznać się do utrzymywania intymnych stosunków ze starszą kobietą. Opowiadał o tym między innymi swojej korepetytorce.

Widziałam jak się zmienił, jak dziwnie się zachowuje. Zapytałam więc wprost, czy współżył z tą kobietą. Ufał mi, więc przyznał, że tak – opowiada korepetytorka.

Rodzice zgłosili sprawę na prokuraturę… ta jednak sprawę umorzyła. Zdaniem prokuratora SMSy pisane przez kobietę były niejednoznaczne, a wyznanie nastolatka zostało potraktowane jako… przechwałki.

Prokurator znał te wszystkie dowody, jednak najważniejsze było to, że zarówno ten małoletni, jak i ta kobieta, zaprzeczyli, że doszło pomiędzy nimi do stosunku – mówi Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

Sytuacja zaczęła być coraz trudniejsza – kobieta wynajęła dom na ogródkach działkowych w miejscowości zamieszkania chłopca. Przy każdej możliwej okazji uciekał do niej. Kiedy rodzice próbowali zakazać kontaktu… kobieta odbierała nastolatka ze szkoły i zabierała do siebie.

Ja na początku myślałam, że to jest jej synek. Ale później zobaczyłam, że się całują, ściskają, myślałam, że to jakieś kazirodztwo albo coś takiego – opowiada sąsiadka.

W końcu ucieczki nastolatka stały się notoryczne – rodzice za każdym razem zgłaszali to na policje – chłopiec zazwyczaj był odnajdowany u swojej partnerki bądź w okolicy jej zamieszkania. Za każdym razem jednak… uciekał po raz kolejny.

Nikt nam nie był w stanie pomóc. Doszło do takiej sytuacji, że ja przyjeżdżałam, żeby odebrać syna z komisariatu, a ta kobieta już czekała na parkingu, żeby go zabrać, jak tylko wyjdzie. Pokazywałam to policjantom, ale nie reagowali w żaden sposób – tłumaczy matka chłopca.

Chłopiec przestał chodzić do szkoły i jak się okazało, zaczął przyjmować bardzo silne, narkotyczne leki opioidowe. To sprawiło, że rodzice uznali, że przy kolejnej okazji nie odbiorą go z komisariatu.

Znowu go znaleźli u niej, przyjeżdżam, podciągam koszulkę syna, a tam kilka plastrów z fentanylem. To jest lek, który podaje się ludziom w ostatniej fazie raka, silniejszy niż heroina… Powiedziałem policjantom, że w takim razie syna nie odbieram. Nikt na te plastry nie zareagował… - relacjonuje ojciec.

Policja tłumaczy, że choć sytuacja faktycznie miała miejsce, to zachowanie funkcjonariuszy było prawidłowe.

Ten lek jest lekiem legalnie dopuszczonym do obrotu, dostępnym w aptece, więc policjanci nie mieli obowiązku dociekać, jak chłopiec wszedł w jego posiadanie – mówi Andrzej Borowaiak z Poznańskiej Policji.

Po tym, jak rodzice odmówili odebrania chłopca z komisariatu, miał on trafić do placówki wychowawczej. Jak mówią, że zostanie odizolowany od starszej partnerki. Nie udało się to jednak. Kobieta… zorganizowała ucieczkę chłopca z zakładu.

On wyskoczył przez okno, ona podjechała autem i uciekli. Ta kobieta nie cofnie się przed niczym, żeby mieć kontakt z naszym dzieckiem – mówi ojciec nastolatka.

Rodzice są zdesperowani, od lat żadna z instytucji państwowych nie potrafi pomóc w walce o dobro syna. Więcej już o 19:30 w programie „Państwo w państwie”. Reportaż przygotował Przemysław Siuda.

  • Przemysław Siuda

    Przemysław Siuda

    reporter, redaktor strony internetowej, social media

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX