Utracone nagranie

- Najważniejszym dowodem w sprawie był monitoring, który zadbano, żeby nie został zabezpieczony - mówi Józefa Bojarska, mama Pawła.
- Najważniejszym dowodem w sprawie był monitoring, który zadbano, żeby nie został zabezpieczony - mówi Józefa Bojarska, mama Pawła.
Józefa Bojarska od dwóch lat walczy o wyjaśnienie przyczyn śmierci swojego syna Pawła. 1 marca 2012 roku chłopak wyszedł z domu na imprezę i zaginął. Ponad miesiąc później zwłoki Pawła znaleziono w basenie przeciwpożarowym w Szczecinie.
- W tej sprawie zawsze będą pojawiały się wątpliwości, w szczególności ze strony matki, która by chciała wiedzieć co się wydarzyło. I ta sprawa nigdy nie będzie wyjaśniona, co tak naprawdę jest porażką wymiaru sprawiedliwości - mówi mówi sędzia Michał Tomala, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Szczecinie.
Co stało się z Pawłem feralnej nocy? To najprawdopodobniej nigdy nie zostanie ustalone. Co prawda, basen przeciwpożarowy, w którym znaleziono chłopaka był objęty monitoringiem jednego z okolicznych sklepów, ale przez rażące zaniedbania policjantów nagranie zostało utracone.
- Utracono nieodwracalnie dowód, który mógł wyjaśnić śmierć mojego syna - mówi Józefa Bojarska, mama Pawła.
Policjanci przez 2 miesiące nie kupili bowiem odpowiedniego dysku, na który mogliby zapisać nagranie. Gdy w końcu udało się im go uzyskać, nagranie zostało zagrane przez system monitoringu.
- Jak się okazało naczelnik po wystąpieniu o zakup tego dysku zapomniał o tej sprawie, pomimo, że trzykrotnie zwracał się do niego prokurator o to, żeby zabezpieczyć ten dowód z monitoringu - mówi sędzia Michał Tomala, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Szczecinie.
Mama Pawła złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez funkcjonariuszy. Prokuratura na początku nie dopatrzyła się nieprawidłowości i umorzyła śledztwo.
- To nie jest tak, że prokurator nie widział błędu, bo tę okoliczność prokurator oceniał. Ale w tej chwili można uznać, że ta ocena była nieprawidłowa - mówi prokurator Małgorzata Wojciechowicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
Bojarska zaskarżyła decyzję o umorzeniu do sądu, który w mocnych słowach nakazał prokuraturze prowadzenie śledztwa.
- Nie ulega wątpliwości, że karygodne zaniedbania funkcjonariuszy policji doprowadziły do utraty zasadniczego dowodu odnośnie śmierci Pawła. Nie ma tutaj żadnego tłumaczenia, iż ktoś był na urlopie, ktoś odebrał telefon i nie przekazał informacji, czy też czekano na uzyskanie twardego dysku przez dwa miesiące. Policja mogła skorzystać z pomocy innych organów, ABW czy CBŚ, aby niezwłocznie dokonać przegrania treści z monitoringu - napisał w uzasadnieniu sędzia Waldemar Jędrzejewski.
W drugiej części programu wrócimy do historii Agaty Baranieckiej-Kłos, która wyznała, że w dzieciństwie była molestowana przez ojczyma.
- Miałam 7 – 8 lat, kiedy to się zaczęło. Ja nie wiedziałam, że to jest coś złego. Ja myślałam, że tak jest we wszystkich domach, że wszystkie dziewczynki tak mają. To była część mojego życia - mówiła kobieta w programie.
Przestępstwo, którego dopuścił się oprawca niestety się przedawniło, a to ofiara zaczęła mieć problemy. Agata Baraniecka-Kłos i jej rodzina zostali oskarżeni o pobicie Janusza K.
- My, ja mój maż i nasz syn przez 3,5 roku żyliśmy z przypiętą łatką przestępców, a pedofil był pokrzywdzonym. Zapewniam nie było to i nie jest dla nikogo obojętne - mówi kobieta.
Sąd nie dał jednak wiary mężczyźnie i w sierpniu tego roku uniewinnił rodzinę Agaty Baranieckiej-Kłos, a postępowanie wobec niej zawiesił.
Reportaż Agnieszki Zalewskiej

