Urzędnicza znieczulica
- Łatwiej jest zbudować dom niż budynek gospodarczy, w którym chce się trzymać łopatę czy taczkę - mówi Aldona Wojcieszak.
- Łatwiej jest zbudować dom, niż budynek gospodarczy, w którym chce się trzymać łopatę czy taczkę - mówi Aldona Wojcieszak.
Paweł Wojcieszak postanowił wybudować kojec dla swojego psa. W wyniku kontroli z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Wieluniu dowiedział się że obiekt, który postawił wymaga pozwolenia na budowę.
W takiej sytuacji gospodarz rozebrał kojec i wystąpił z pismem zawiadamiającym o planowaniu nowej budowy. Po otrzymaniu zgody na nowo wybudował kojec, o czym poinformował nadzór budowlany.
- Kojec był postawiony nowy, była zmieniona konstrukcja, tylko użyliśmy tego samego materiału, który był użyty wcześniej, bo wiadomo, że nie każdego stać na nowy materiał - mówi Aldona Wojcieszak.
Żaden z urzędników nie pofatygował się jednak by zweryfikować prawdziwość pisma. Po kilku miesiącach nadzór budowlany stwierdził, że nowa konstrukcja to w rzeczywistości stary kojec.
- Nikt nie przyjechał sprawdzić czy kojec został rozebrany. Otrzymaliśmy pismo o nałożeniu 10 tys. zł w celu przymuszenia do jego rozbiórki - mówi Paweł Wojcieszak.
Nadzór budowlany twierdzi, że nakaz rozbiórki i wymierzona grzywna są zgodne z prawem.
- To jest obiekt budowlany, który wymaga pozwolenia na budowę - twierdzi Lidia Dudek, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego.
Z takim podejściem do sprawy nie zgadza się rodzina Wojcieszaków, która tłumaczy, że to urzędnicy źle interpretują prawo. Od czasu nałożenia grzywny między Panem Pawłem, a urzędnikami z Wielunia trwa niekończąca się wymiana korespondencji.
- Prosiłam Panią, która była na kontroli pierwszej, żeby nam powiedziała co my mamy zrobić. To mi powiedziała, że przyjechała nie po to, żeby podpowiadać tylko kontrolować - mówi Aldona Wojcieszak.
W drugiej części programu powracamy do historii zmarłej w areszcie Doroty Mrugały, kobiety oskarżonej o zlecenie zabójstwa męża. Córki kobiety walczą o przywrócenie dobrego imienia ich matce. Po latach procesu, w którym udało się udowodnić niewinność matki, wystąpiły do sądu z wnioskiem o zadośćuczynienie i odszkodowanie. Sądy odrzuciły jednak ich roszczenia.
Reportaż Małgorzaty Cecherz