Upośledzony mężczyzna skazany na dożywocie

Upośledzony mężczyzna skazany na dożywocie

- On nawet nie zdawał sobie sprawy, że został skazany - mówi Marta Mielczarek, kuzynka Piotra Mikołajczyka.

- On nawet nie zdawał sobie sprawy, że został skazany - mówi  Marta Mielczarek, kuzynka Piotra Mikołajczyka. 

 

3 listopada 2010 roku w Tukini Wielkiej znaleziono 2 martwe kobiety. Ofiarami były 80-letnia matka i jej 44-letnia córka. 

 

- Weszłam do domu i zobaczyłam najpierw babcię, która leży we krwi, a potem zauważyłam mamę - mówi córka jednej z kobiet. 

 

Śledczy prowadzący sprawę przez 9 miesięcy nie mogli wytypować sprawcy. Nagle po uzyskaniu anonimowej informacji, że mógł to być Piotr Mikołajczyk, aresztowali mężczyznę. Zdaniem rodziny chłopak ze względu na swoje upośledzenie (ma iloraz inteligencji 62, czyli dawny debilizm) był ze strony organów ścigania pójściem na łatwiznę. 

 

- Policja nie miała nic. Ani żadnego podejrzanego, ani dowodu. Więc złapali sobie dosłownie i w przenośni głupka - mówi Marta Mielczarek, kuzynka Mikołaczyka. 

 

Na miejscu zdarzenia zabezpieczono szereg śladów, ale żaden z nich nie dotyczył Mikołaczyka. Śledczy nie znaleźli także narzędzia zbrodni, którym miał posługiwać się zabójca.

 

- Faktem jest, że ślady, które są zabezpieczone na miejscu zdarzenia nie wskazują na ich związek z oskarżonym - mówi prokurator Janusz Walczak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim. 


Jedynym dowodem świadczącym o winie upośledzonego mężczyzny było samooskarżenie. Jak mówi rodzina mężczyzny chłopak nawet nie zdawał sobie sprawy, że został skazany. 

 

- On nawet sobie nie zdawał sprawy, że zapadł 5 kwietnia wyrok, który skazywał go na dożywocie - mówi Marta Mielczarek, kuzynka Mikołajczyka. 

 

W drugiej części programu wrócimy do sprawy Zbigniewa Góry, który w końcu uzyskał odszkodowanie za niesłuszny areszt. Mężczyzna w 2004 roku został oskarżony o zabójstwo lekarki z Lublina i przez 3 lata przebywał w areszcie. Sąd Okręgowy w Lublinie skazał go nawet na 25 lat pozbawienia wolności ale orzeczenie uchylono, a w 2009 roku mężczyznę uniewinniono.

 

W procesie odszkodowawczym Góra domagał się 17,5 mln zł. - To kwoty orientacyjne. Żadne pieniądze nie będą adekwatne do tego, co wycierpiałem - mówił podczas procesu. Ostatecznie Sąd Okręgowy w Lublinie przyznał mężczyźnie łącznie 323 tys. zł tytułem odszkodowania i zadośćuczynienia.

 

Reportaż Małgorzaty Cecherz.