Trawnik ważniejszy niż ludzie?

Urzędnicy chcą zniszczyć biznes pana Sebastiana dla… kilku metrów trawnika! Mężczyzna przez lata, mając wszystkie pozwolenia, sprzedawał kurczaki z rożna. Nagle otrzymał decyzję, że musi zlikwidować swój pawilon.

Na warszawskim Bródnie mieści się pawilon z kurczakami z rożna. Każdego dnia stołują się tam dziesiątki warszawiaków. Miejsce w 2015 roku otworzył Sebastian Wiewióra. Na rozpoczęcie biznesu wziął kredyt, do pracy zaangażował całą rodzinę, ale opłaciło się. Dla wielu, pawilon stał się miejscem kultowym.

Sebastian i babcia Ela dla mnie też są jak rodzina. Tak się traktujemy, nie ma podziału na pracownika i pracodawce, czuje się tu dobrze. I tak samo jest z klientami, przychodzą, bo czują się u nas jak u siebie - mówi Dominika Sędziak, pracownica baru.

Przed otwarciem interesu pan Sebastian wystąpił o wszystkie wymagane zgody. Dostał pozwolenie na prowadzenie działalności gospodarczej, dodatkowo pozwolono mu podłączyć wodę i kanalizację do obiektu.

Przecież my tu nie zrobiliśmy żadnej samowoli. Kupiliśmy pawilon, zainwestowaliśmy w niego, dostaliśmy zgody na wszystko, wszystko zostało odebrane, zatwierdzone przez urzędników- mówi pan Sebastian.

Po 6 latach prowadzenia działalności pan Sebastian usłyszał od urzędników miejskich, że jego pawilon nie jest przewidziany w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego i musi usunąć swój lokal. W jego miejscu Zarząd Dróg Miejskich zaplanował... trawnik.

Nikt panu Sebastianowi nie każe likwidować biznesu. Musi sobie tylko znaleźć na ten biznes inne miejsce – mówi Jakub Dybalski z Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie.

Zarząd Dróg Miejskich twierdzi, że pan Sebastian wiedział, że po 5 latach będzie musiał zlikwidować swój biznes. Jednocześnie pozwolili mu przyłączyć media na 30 lat, a w międzyczasie nakazali renowacje pawilonu i remont elewacji, żeby wpisywał się w otoczenie. Łącznie właściciel zainwestował w budkę już blisko 260 tys. złotych.

Skoro tak jest, to dlaczego przez tyle czasu wszyscy wydawali te zezwolenia, zgody, żebyśmy inwestowali, brali kolejne kredyty? Nikt nam nie powiedział halo ludzie, nie inwestujcie bo to trzeba będzie usunąć – mówi Paulina Wiewióra, żona właściciela baru.

Problem dotyczy także podobnych kultowych miejsc, które istnieją w Warszawie od co najmniej kilkunastu lat. One również mają zniknąć – bary z małą gastronomią, warzywniaki czy zakłady fryzjerskie w pawilonach, mają nie wpisywać się w wizję rozwoju stolicy. Więcej w materiale Agnieszki Zalewskiej o 19:30 w programie Państwo w Państwie.

  • Agnieszka Zalewska

    Agnieszka Zalewska

    reporterka

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX