"Totalny cwaniak..."
Miał postawić ludziom ich wymarzone domy. Zamiast tego, porzucał budowy i znikał z pieniędzmi. Kilkadziesiąt osób uważa, że zostało oszukanych przez właściciela firmy budowlanej z Rybnika.
Poszkodowanych jest kilkadziesiąt osób z terenu całego śląska. Schemat działania za każdym razem miał być taki sam. Mężczyzna brał od klientów pieniądze, rozpoczynał budowę, żeby po jakimś czasie żądać ogromnej dopłaty. Robił to mimo zapisów w umowie o niezmienności ceny.
Dom miał kosztować 430 tysięcy, 400 już wziął. W pewnym momencie usłyszałam, że albo dopłacam do tego jeszcze 80 tysięcy, albo on tego domu nie skończy. Kiedy się nie zgodziłam, z dnia na dzień spakowali się i wyszli z budowy - opowiada Alina Wysocka- Kołodziejczak, jedna z pokrzywdzonych.
Budowlaniec tłumaczył dopłatę wzrostem cen materiałów w związku z wybuchem wojny w Ukrainie. Pieniądze na materiały były przekazywane przez inwestorów wcześniej, a firma powinna zakończyć budowy jeszcze przed wybuchem wojny i wzrostem cen.
Mnie się śmiać zachciało, jak on to powiedział. Krzyknął 70 tysięcy więcej, bo mówi, że wojna. Tylko że ja wszystko zapłaciłem już wcześniej, a mój dom miał być gotowy już dawno, długo przed tym, zanim wojna wybuchła – mówi jeden z poszkodowanych, Jacek Sanecznik.
Gdy klient odmawiał dopłaty - budowlaniec zrywał kontakt zostawiajac go bez pieniędzy i bez dokończonego domu. Ekipa wychodziła z budowy, a właściciel dosłownie zapadał się pod ziemię. Przestawał odbierać telefony, nie odpisywał na maile, siedziba firmy jest zamknięta, a sam budynek został wystawiony na sprzedaż .
To jest cwaniak, totalny cwaniak. Powiem więcej- oszust. On umie mówić, on by czerstwy chleb sprzedał jako świeży. Tylko później zmienia się całkowicie, zaczyna wszystko olewać, nie da się z nim skontaktować – tłumaczy Andrzej Grohs, kolejny pokrzywdzony.
Zdarzało się również, że właściciel firmy pobierał zaliczki na wybudowanie domu i... nie robił nic. Nie występował nawet o pozwolenie na budowę, nie rozpoczynał żadnych prac. Zaliczek w wysokości kilkudziesięciu tysięcy złotych nigdy nie zwrócił. Podobnie z materiałami budowlanymi. Brał pieniądze, a nigdy ich nie kupował.
Dostaliśmy fakturę na zakup pompy ciepła. Przelaliśmy 34 tysiące złotych. Nigdy nie dostaliśmy zapłaconej pompy, pan Tomasz nie oddał też ani grosza – opowiada Bartosz Kordala.
Cześć poszkodowanych wystąpiła do sądu o zwrot pieniędzy- teraz długie miesiące czekają na wyznaczenie terminu rozpraw- w tym czasie niekompletne domy niszczeją i tracą na wartości.
Tutaj wszystko stoi i niszczeje, ale ja sobie powiedziałem, że nikt mnie w głowę nie będzie walił. Dopóki żyję, nie odpuszczę. Ten facet będzie więcej na sali sądowej, niż we własnym domu – mówi pan Andrzej.
Pokrzywdzeni zgłosili też do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez właściciela firmy. Więcej już o 19:30 w materiale Przemysława Siudy w programie Państwo w Państwie.
Przemysław Siuda
reporter, redaktor strony internetowej, social media