Toksyczny biznes
Nielegalne składowisko chemikaliów zagraża mieszkańcom wielkopolskich Szołajd. Wójt rozważa ewakuacje wsi, ponieważ władze nie są w stanie dotrzeć do właściciela działki.
Na jednej z prywatnych działek w wielkopolskich Szołajdach właściciel zorganizował nielegalne składowisko chemikaliów. Są one przetrzymywane w beczkach, oraz zakopane pod ziemią. W środku znajdują się substancje toksyczne, żrące i łatwopalne, występujące w farbach i lakierach. To m.in. buten, toluen, ksyleny i aceton.
W tych pojemnikach jest wszystko co najgorsze, cała tablica Mendelejewa. To są substancje toksyczne, wybuchowe, łatwopalne, ale przede wszystkim rakotwórcze – mówi wójt gminy, Marek Kowalewski
Pojemników jest kilkadziesiąt, niektóre są uszkodzone i rozszczelnienie. Znajdujące się w nich substancje przenikają do gleby, wokół składowiska czuć nieprzyjemny, chemiczny zapach. Wiele osób mieszkających nieopodal składowiska skarży się na dolegliwości zdrowotne - m.in. zapalenie spojówek, dziwny posmak w ustach czy bolące gardło.
Trzeba wziąć pod uwagę działanie nowotworowe tych substancji, które nie ujawni się w ciągu dwóch, trzech, czterech tygodni, ale z czasem okaże się, że na danym terenie liczba zachorowań na nowotwory, czy to układu oddechowego czy inne, jest zdecydowanie wyższe – tłumaczy dr Katarzyna Rzeszutek, specjalista chorób płuc
Zdaniem straży pożarnej składowisko stanowi również bardzo duże zagorzenie pożarowe. W związku z tym wójt gminy Chodów wszczął postępowanie administracyjne, które zakończyło się wydaniem decyzji nakazującej natychmiastowe usunięcie szkodliwych odpadów. Z właścicielem nie ma jednak kontaktu.
Pan który odziedziczył to znalazł sobie pomysł na szybki zarobek, na łatwy pieniądz. Tu mieszkali jego dziadkowie, po ich śmierci urządził taki biznes. Tylko my w żaden sposób nie zasłużyliśmy sobie na to, co nas spotkało... - mówi Beata Palpuchowska, mieszkanka Szołajd
Rozważane było samodzielne usunięcie składowiska przez gminę. Samorządu jednak nie stać na tak skomplikowaną operacje. Usunięcie chemikaliów i doprowadzenie terenu do stanu, który nie będzie zagrażał mieszkańcom to koszt wielu milionów złotych. Dla małej, wiejskiej gminy, to koszta nie do udźwignięcia.
To są ponad 4 miliony złotych, gmina nie ma takich pieniędzy.. Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska nie ma gminie nic do zaoferowania. Apelowałem też do ministerstwa – nikt nie ma nam nic do zaoferowania – tłumaczy Marek Kowalewski, wójt gminy Chodów
Zdaniem gminy, władze centralne powinny wziąć na siebie usunięcie składowiska. Trzeba to zrobić do lata, gdyż przy wzroście temperatury składowane tam odpady będą jeszcze bardziej niebezpieczne. W związku z brakiem reakcji, wójt rozważa radykalną opcję- ewakuacje mieszkańców czterech pobliskich wsi.
Gdzie pójdę, do miasta? Zostawię to wszystko? Przecież ja mam tutaj krowę, świniaczka... Do miasta to zabiorę, czy mam zostawić to wszystko? Ja muszę tu zostać i czekać co będzie – mówi Władysław Kruszyński, mieszkaniec Szołajd.
Sprawę nielegalnego składowania odpadów prowadzi prokuratura. Właściciel działki nie otrzymał jeszcze zarzutów. Więcej w ostatnim reportażu przygotowanym przez Ewę Żarską.