"To nie są dzieci, to mordercy..."

„Żądam, żeby oprawcy mojego syna byli sądzeni jak dorośli” - mówi w rozmowie z reporterem Państwa w Państwie matka zamordowanego Eryka. 16 latek został w biały dzień skatowany przez grupę rówieśników.

28 lutego Eryk Romanowski jak co dzień wyszedł do szkoły. Do domu już jednak nigdy nie wrócił. Został napadnięty przez grupę swoich rówieśników i brutalnie pobity.

Trzeba powiedzieć wprost- to nie były dzieci, to była grupa nabuzowanych mężczyzn, żeby tego Eryka pobić. A do tego dziewczyna, która ich na to namówiła. To ona była prowodyrką, a dodatkowo wszystko kręciła telefonem, bardzo ją to cieszyło – opowiada Tadeusz Kasprzyk, partner matki zamordowanego chłopaka.

Mimo, że do pobicia doszło w biały dzień, w centrum miasta, a dodatkowo pod kamerą monitoringu- nikt nie zareagował. Agresywna grupa kilka minut znęcała się nad nastolatkiem. Śmiertelny okazał się ostatni cios- kopnięcie w okolice twarzy.

Strasznie był pobity, skopany, nos złamany, wszędzie siniaki. Nie mogłam na to patrzeć, to przecież był mój syn, moje dziecko, moja duma... - mówi Iwona Romanowska, matka Eryka.

Zaraz po zdarzeniu sprawcy zostali zatrzymani. Najstarszy z nich, 17 latek trafił do aresztu, grozi mu nawet 25 lat więzienia za zabójstwo. Cała reszta oprawców miała jednak 16 lat, a to sprawia, że o ich losie zadecyduje sąd rodzinny. Z takim rozwiązaniem nie zgadza się matka Eryka.

Jak napadli mojego syna, to przyszli bez rodziców. Jak go kopali, to mamusia i tatuś nie trzymali za rączkę. A teraz nagle do sądu z mamusią i tatusiem? Teraz nagle dzieci? To nie są dzieci, to są przestępcy – mówi Iwona Romanowska

  • Przemysław Siuda

    Przemysław Siuda

    reporter, redaktor strony internetowej, social media

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX