Tajemnicza śmierć

Tajemnicza śmierć

- Z góry była założona teza, że tam się nic nie stało - mówi adw. Wojciech Wiśniewski.

- Z góry była założona teza, że tam się nic nie stało - mówi adw. Wojciech Wiśniewski.

 

Grudzień 2011 rok. Młody chłopak - Paweł Okraszewski pojechał z pracy w delegację do pensjonatu w Rewie. 

 

- Paweł pracował w zakładzie energetycznym w Sierpcu, a później ich przenieśli w delegacje do Rewy. I tam ciągnęli kabel wysokiego napięcia - wspomina Zdzisław Okraszewski, tata Pawła. 

 

Dwa dni przed świętami Bożego Narodzenia rodzina Pawła dowiaduje się, że chłopak nie żyje. Według ustaleń Prokuratury Rejonowej w Pucku 21-letni chłopak w środku nocy zadzwonił do kierownika robót z informacją, że po zamieszkiwanym przez nich pensjonacie, ktoś biega z bronią. Następnie ubrany w koszulkę, dżinsy i skarpetki miał wyskoczył przez balkon i udać się w nieznanym kierunku.

 

- Paweł znaleziono jakieś 70 m od tego hotelu w takim dole - mówi Maria Okraszewska, mama Pawła. 

 

Rodzina chłopaka do dziś nie może uwierzyć, że był to nieszczęśliwy wypadek. Twierdzą, że śledztwo było prowadzone niestarannie, a piętrzące się wątpliwości nie pozwalają na umorzenie sprawy.

 

- Prokurator nic nie zrobił w tej sprawie. W 5 minut nas załatwił i powiedział, że nie ma tutaj o czym rozmawiać - mówi Maria Okraszewska, mama Pawła. 

 

Śledczy nie zabezpieczyli żadnych odcisków palców ani śladów na miejscu zdarzenia, biegły określił temperaturę zwłok metodą dotykową, bowiem nie posiadał termometru. Nasza reporterka zapytała śledczych co ustalili prowadząc sprawę. 

 

- Czy Państwo pobieraliście jakieś ślady, odciski? - spytała Karolina Ludwiniak, reporterka "Państwa w państwie".

- Z tego co wiem to nie były tu pobierane żadne ślady z barierki - przyznał prokurator Sławomir Dzięcielski, z Prokuratury Rejonowej w Pucku. 

- A dlaczego?

- Trudno mi powiedzieć, bo ja nie byłem prokuratorem prowadzącym tą sprawę. Wydaje mi się, że przyświecała im wtedy taka idea, że skoro żaden ze świadków nie wskazywał, że został wyrzucony z tego pensjonatu to nie ma sensu badanie śladów - tłumaczy prokurator. 

 

Co więcej od 3 lat prokuratura nie może znaleźć i przesłuchać Patrycji - tajemniczej dziewczyny, którą Paweł poznał w pensjonacie. 

 

- 2 lata policja do niej wysyła powiadomienia żeby się stawiła, do matki była już policja, a matka jej powiedziała, że nie wie gdzie ona jest i nie ma kontaktu z nią - mówi Okraszewski. 

 

Natomiast naszej reporterce udało się dotrzeć do Patrycji w ciągu jednego dnia.

 

- Ja nie rozumiem dlaczego prokuratura mówi, że mnie szukała, skoro mnie nie szukała. To jest naprawdę jakaś bzdura - mówi Patrycja. 

 

Czy dziewczyna ma informację, które pomogą wyjaśnić śmierć Pawła? O tym w najbliższym odcinku. 

 

W drugiej części wrócimy do historii Jana Grenia - mężczyzny oskarżonego o molestowanie swojej córki. Po latach procesu i kilkuletnim więzieniu sąd przyznał, że Greń jest niewinny. Po naszym programie sąd prawomocnie uniewinnił mężczyznę. 

 

Reportaż Karoliny Ludwiniak