Świadek koronny "Masa" zdradza sekrety

Świadek koronny "Masa" zdradza sekrety

- My byliśmy panami życia - mówi Jarosław S., najważniejszy polski świadek koronny.

- My byliśmy panami życia - mówi Jarosław S. ps. "Masa", najważniejszy polski świadek koronny.

 

Najważniejszy polski świadek koronny - Jarosław S. ps. "Masa" opowiedział w rozmowie z reporterem naszego programu - Łukaszem Kurtzem o swoim życiu, kontaktach z politykami i prokuratorami.

 

- Nas ministrowie, politycy, biznesmeni i to z czołówki listy, klepali nas po plecach. Pasjonowali się tym co robimy. Chcieli z nami grilla zjeść i pić wódkę - mówi Masa. 



- Grupa pruszkowska miała dojścia do przedstawicieli administracji, czasami mieli dotarcia do niektórych polityków. To nie była taka struktura która miała wpływ na jakiekolwiek znaczące decyzje w państwie. Ale takie przełożenia również na polityków w tamtym okresie było - Adam Rapacki, były minister spraw wewnętrznych. 

 

"Masa" zdradził jak ocenia instytucję świadka koronnego i postępowanie tych, którzy dla własnej korzyści kłamią w zeznaniach i oczerniają innych. Przyznał także, że niektórzy prokuratorzy nie potrafią korzystać z instytucji świadka koronnego. 

 

– Trzeba mocno dbać o dobór ludzi, którzy dostają status świadka koronnego, bo duży procent to parszywce. Ludzie, którzy się nie liczą z tym, że dostali drugą szansę, tylko po prostu dostali szansę i chcą to wykorzystać. Niekoniecznie w sposób, jakiego oczekuje wymiar sprawiedliwości – ocenia skruszony gangster.

 

Rację przyznaje mu były minister Spraw Wewnętrzych - Adam Rapacki - Zapędy do tego, żeby mieć sukces, wykryć jakąś sprawę czy rozbić grupę przestępczą, powodowały, że czasem bezkrytycznie zakochiwano się w zeznaniach świadków koronnych, a zawsze trzeba pamiętać, że to są przestępcy – mówi.

 

Jak wyglądało życie "Masy" i "Pruszkowa"? - Byłem znany z tego, że byłem zakapior. Wie Pan, były czasy kiedy pobiłem wszystkich liczących się bramkarzy w Warszawie, a nie zapominajmy to i mistrzowie olimpijscy i mistrzowie świata - wspomina. 

 


Więcej w niedzielę o 19.30. Reportaż Łukasza Kurtza.