"Sprzątnęli" mu sejfy
Włamywacze, w biały dzień i w obecności właściciela wynoszą z domu dwa sejfy z pieniędzmi i biżuterią. Pomimo dowodów podanych na tacy, prokuratura przez blisko 4 lata nie przesłuchuje najważniejszego świadka w sprawie, a śledztwo umarza.
Edward Szymański jest emerytem, mieszka w niewielkiej miejscowości Rurzyca, w okolicy Goleniowa. W 2015 roku w jego domu doszło do włamania. Miało ono bardzo nietypowy przebieg. Złodzieje próbowali dostać się do domu przez okno, jednak nie byli w stanie go sforsować.
Najpierw wyłamali kłódkę na tylnej bramie, później odcięli zasilanie w kamerach obejmujących okno. Od razu próbowali wyłamać je łomem, zostały ślady. Ale to porządne okna, więc nie dali rady – opowiada poszkodowany mężczyzna.
Po 20 minutach w domu pojawia się sprzątaczka. Jak twierdzi pan Edward, bez zgody i wiedzy właścicieli. Następnie dzieje się coś, co do tej pory nie zostało wyjaśnione. Okno, które próbowali wywarzyć włamywacze zostało otwarte od środka. Mając wolną drogę, złodzieje w kilka chwil wynieśli dwa sejfy w których znajdowały się pieniądze i biżuteria. Właściciel swoje straty wycenił na 130 tysięcy złotych.
Teoretycznie może być historia taka, że on sam siebie okradł, albo partnerka. Jeżeli to wykluczymy, to trzeba szukać osób trzecich. Z tych osób trzecich jedynym teoretycznym sprawcą jest kobieta która w tym domu sprzątała – mówi Leszek Ozimek z Gazety Goleniowskiej
Dla pana Edwarda oczywiste jest, że osoba zatrudniona jako sprzątaczka musiała mieć jakiś związek z przestępstwem. Jako jedyna była w domu i mogła otworzyć okno. Zarejestrowała ją kamera monitoringu. Poza nią, nikt inny wcześniej nie wchodził do domu. Mimo tego dowodu, prokuratura jest innego zdania. Nawet nie przesłuchuje kobiety, a śledztwo umarza z powodu niewykrycia sprawców.
Prokurator nie widział potrzeby przesłuchania tego świadka. Aby można było przestawić zarzuty określonej osobie, muszą być zgromadzone dowody, które w sposób dostateczny udowadniają przeprowadzenie przestępstwa. W tym przypadku takich dowodów nie zgromadzono- tłumaczy Maciej Jóźwiak z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie
Pan Edward postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Sam zaczął wykonywać pracę, która należała do śledczych. Zdobył dodatkowe dowody: ekspertyzę biegłego który potwierdził, że okno zostało otwarte od środka, billingi rozmów i dane logowania telefonów komórkowych, dotarł też do potencjalnego motywu przestępstwa.
Miała prokurator te dowody w reku. I policjanci i prokurator. I oni się w ogóle tym tematem nie interesują? Pani S. jest tematem tabu? Nie wolno jej dotknąć?- pyta Edward Szymański
Zgromadzony materiał Edward Szymański dostarczył prokuraturze. Ta jednak nie była zainteresowana skorzystaniem z jego pracy. Zdecydowano, ze sprzątaczka nie usłyszy zarzutów, a śledztwo nie będzie dalej prowadzone. Aby domagać się sprawiedliwości, poszkodowany złożył do sądu subsysdiarny akt oskarżenia- to znaczy że sam będzie występował przed sądem w roli oskarżyciela.
Porażką prokuratury jest kiedy pokrzywdzony kieruje subsydiarny akt oskarżenia. Bo to znaczy, że prokuratura chce umorzyć sprawę, a sąd stwierdza, że materiał dowodowy zgromadzony przez pokrzywdzonego jest na tyle mocny, że można postawić podejrzaną osobę przed sądem – mówi adwokat Eliza Kuna
Przed sądem w końcu udało się przeprowadzić wnioskowane dowody, w tym ten najważniejszy, przesłuchanie sprzątaczki. Pokrzywdzony czeka na wyrok i zapowiada, że będzie walczył do końca o sprawiedliwość. Więcej w materiale Przemysława Siudy
Przemysław Siuda
reporter, redaktor strony internetowej, social media