Spadek z długiem

Spadek z długiem

- Z powodu niepłacenia przez jego ojca alimentów, po jego śmierci najbliżsi otrzymali w spadku dług - mówi Barbara Kościewicz, znajoma rodziny Wielgusów.

- Z powodu niepłacenia przez jego ojca alimentów, po jego śmierci najbliżsi otrzymali w spadku dług - mowi Barbara Kościewicz, znajoma rodziny Wielgusów. 

 

Ciało Roberta Wielgusa, zostało znalezione w 19 sierpnia 2012 w miejscowości Lamia, w Grecji. Przy zwłokach nie znaleziono dokumentów tożsamości, ale zlokalizowano telefon komórkowy z kartą SIM zarejestrowaną na polskiego obywatela. 

 

- Chciałem go poznać, ale nie mogłem bo odszedł - mówi Kamil Wielgus, który nigdy nie poznał ojca.

 

Młody chłopak w spadku po ojcu otrzymał kilkadziesiąt tysięcy złotych długu. Porzucony w dzieciństwie przez ojca musi spłacać teraz alimenty, których w przeszłości nie wypłacał mu jego ojciec.

 

- Z powodu niepłacenia przez jego ojca alimentów, po jego śmierci najbliżsi otrzymali w spadku dług - mówi Barbara Kościewicz, znajoma rodziny Wielgusów. 

 

Rozwiązaniem dla Kamila mogłoby być zrzeczenie się spadku, ale do tego potrzebny jest akt zgonu ojca, którego chłopak nie może uzyskać. Akt zgonu może wydać jedynie urząd stanu cywilnego w Grecji, ale żąda on wyników badań DNA. Te są w dyspozycji Prokuratury Rejonowej w Będzinie. Ambasada RP w Grecji i prokuratura w Będzinie przerzucają się odpowiedzialnością za załatwienie sprawy.

 

- Przyznaję, że w poprzednim okresie, czyli między rokiem 2012 a 2013 doszło do pewnego opóźnienia w tej sprawie. Winę za to ponosi pracownik konsulatu, który został za to zwolniony z pracy - mówi Marcin Wojciechowski, rzecznik prasowy Ministerstwa Spraw Zagranicznych. 

 

Kamil oprócz problemów finansowych musi się też mierzyć ze swoją niepełnosprawnością. W wyniku wypadku, którego doznał w dzieciństwie, traci wzrok.

 

- Kamil miał marzenie, chciał zostać wojskowym i jeździć samochodami, ale to wszystko zostało mu zabrane. W pewnym momencie dowiedział się, że nie może nic robić - mówi Sylwia Krupa, mama Kamila.

 

W drugiej części programu wrócimy do problemu pararehabilitantów. Po naszym programie Prokuratura Rejonowa Warszawa - Żoliborz wszczęła dochodzenie  w sprawie narażenia pacjentów gabinetu terapii manualnej na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

 

- To dochodzenie zostało zakończone na wiosnę 2014 roku postanowieniem o umorzeniu z uwagi na brak znamion czynu zabronionego - mówi prokurator Przemysław Nowak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie. 

 

Reportaż Łukasza Kurtza