Sędziowska logika
Trzech pijanych mężczyzn katuje taksówkarza, któremu ukradli samochód. Nagle przestają i idą po innych mieszkańców wsi – braci Kaczmarków, by ci go dobili. Tak stwierdził sąd. Skazał dwóch młodych braci za zabójstwo, na podstawie… zeznań przestępców, których podejrzewano właśnie o to morderstwo. Nie było żadnych innych dowodów. Nie znaleziono narzędzia zbrodni.
Trzech pijanych mężczyzn katuje taksówkarza, któremu ukradli samochód. Nagle przestają i idą po innych mieszkańców wsi – braci Kaczmarków, by ci go dobili. Tak stwierdził sąd. Skazał dwóch młodych braci za zabójstwo, na podstawie… zeznań przestępców, których podejrzewano właśnie o to morderstwo. Nie było żadnych innych dowodów. Nie znaleziono narzędzia zbrodni.
Adrian i Radosław Kaczmarkowie siedzą w więzieniu. Usłyszeli bardzo surowe wyroki – 25 i 15 lat. Twierdzą, że są niewinni.
- Przy morderstwie nie powinno być pomówienia. Tylko dowody – mówi Radosław.
Jednak w tej sprawie, żadnych materialnych dowodów nie było. Siedem lat temu, trzech mężczyzn napadło i pobiło taksówkarza. Byli pijani. Skatowali mężczyznę i, jak twierdzą, zostawili go w lesie. Taksówkarz zmarł.
Gdy sprawców złapano, dwóch z nich przyznało się do winy. Dopiero po dłuższym czasie, sprawcy pobicia stwierdzili, że taksówkarza jednak zabił ktoś inny. Zeznali, że poszli po braci Kaczmarków i to ci zabili taksówkarza.
- Cała trójka myślała, że jak wstawią za siebie osoby, no to oni wyjdą na wolność – mówi mama Adriana i Radosława.
Sąd podkreśla, że był jeszcze jeden świadek. To więzień, który przez dziurę w murze na spacerniaku usłyszał że zabójcami są Kaczmarkowie. Nie wie jednak, od kogo to usłyszał. Dla sądu jest to jednak bardzo istotny świadek. Jak się później okazało, odwołał zeznania.
Bez żadnych innych dowodów, sąd skazał obu braci na kary dwudziestu pięciu i piętnastu lat pozbawienia wolności. Jego zdaniem kilku pijanych mężczyzn po pobiciu, miało pójść do braci Kaczmarków i poprosić ich, żeby dobili taksówkarza, bo może ich rozpoznać. Ci mieli się zgodzić, wyjść z domu i mężczyznę zabić. Dla sądu nie ma znaczenia, że na miejscu zbrodni nie ma żadnych śladów wskazujących, że bracia w ogóle tam byli.
- Zrobili po prostu ze mnie i brata chłopców od brudnej roboty – mówi Radosław.
Więcej już w najbliższą niedzielę w reportażu Magdaleny Gębickiej. „Państwo w Państwie” jak zwykle o 19:30.
W drugiej części programu wrócimy do sprawy śmierci dwojga dzieci na przejeździe kolejowym w Pniewitem. Prokuratura stwierdziła, że żadne urzędnik nie odpowiada za tę tragedię. Teraz takie samo stanowisko zajął sąd.