Samobójstwo, czy…?

Samobójstwo, czy…?

Tragiczna śmierć mężczyzny, niezabezpieczone i znikające dowody. Czy kiedyś dowiemy się, jak zginął Krystian? Śledczy twierdzą, że się powiesił. Rodzina ma jednak inne zdanie. Eksperci nie mają wątpliwości. Na miejscu, gdzie mężczyznę znaleziono, policjanci i prokuratorzy popełnili szkolne błędy.

Tragiczna śmierć mężczyzny, niezabezpieczone i  znikające dowody. Czy kiedyś dowiemy się, jak zginął Krystian? Śledczy twierdzą, że się powiesił. Rodzina ma jednak inne zdanie.  Eksperci nie mają wątpliwości. Na miejscu, gdzie mężczyznę znaleziono, policjanci i prokuratorzy popełnili szkolne błędy.

 

Krystian Kolenda miał 29 lat. Jego ciało znaleziono w jego domu w kałuży krwi, z wyraźnymi obrażeniami na twarzy. Obok leżał kabel, na którym miał się powiesić. Nie trzeba być ekspertem, by wiedzieć, że w takich przypadkach trzeba zrobić sekcję zwłok, zabezpieczyć kabel, zabrać i zbadać ubranie, zbadać krew zmarłego i zebrać dowody na miejscu np. odcinki palców, plamy krwi itp. Które z tych rzeczy wykonali policjanci i prokuratorzy? Żadnej.

 

Popełnili za to szereg kardynalnych błędów. Nie zabezpieczyli najważniejszego dowodu, czyli kabla, który wkrótce został zniszczony. Nigdy się już nie dowiemy, jakie były na nim ślady – tylko Krystiana, czy może kogoś jeszcze.

 

Śledczy zrobili ledwie trzy zdjęcia, nie sprawdzono krwi na podłodze, a próbka krwi zmarłego… zaginęła. Nie sprawdzono też żadnych śladów biologicznych w mieszkaniu, np. wyskrobin spod paznokci, które mogłyby wskazywać, że Krystian przed śmiercią z kimś walczył.  Nie przeprowadzono sekcji zwłok. Nie zabrano nawet ubranie zmarłego do badań. Śledczych nie zastanowił straszny bałagan w pokoju – porozrzucane rzeczy i nie złożone do końca małżeńskiego łóżko.

 

- Plamy jeszcze do dzisiaj na łóżku są i na zasłonach. Kabla nie zabezpieczyli. Ten od kryminalistyki zrobił tylko trzy zdjęcia. Więcej to się robi pieskowi, jak gdzieś tam mu się coś stanie. Moim zdaniem nic tam nie zabezpieczono - uważa szwagierka Krystiana.

 

 

Jednym słowem – nie sprawdzono, czy Krystian mógł się rzeczywiście sam powiesić, czy ktoś mu mógł pomóc. Pogrzeb odbył się już dwa dni później. Rodzina jest oburzona.

 

- Podstawą jest sekcja zwłok. Przy tak młodym człowieku, żeby sekcji zwłok nie zrobić? – pytają.

 

Śledczy w zasadzie nic nie zbadali, a sprawę błyskawicznie umorzyli. Nie zajęło im to nawet miesiąca. Napisali, że Krystian był słaby emocjonalnie i miał problemy małżeńskie, więc to było samobójstwo.

 

- Bardzo skromny. Bardzo grzeczny był. Nie był pijakiem, ani zawadiaką - mówi jego wujek.

 

- Nie miał żadnych powodów do samobójstwa. Nic mu nie brakowało - dodaje szwagierka Krystiana.

 

Więcej już w najbliższą niedzielę w reportażu Agnieszki Zalewskiej. „Państwo w Państwie” jak zwykle o 19:30.

 

W drugiej części programu wrócimy do sprawy Wiktora Chruściela. Zarówno komornik, który zabrał mu jego majątek, jak i rzeczoznawca, który majątek wyceniał, zostali skazali.