„Sąd ukradł mi kuter”

„Sąd ukradł mi kuter”

Syndyk sprzedał kuter należący do pana Marka. Sąd się na to zgodził. Po latach walki rybak udowodnił, że urzędnicy złamali prawo, ale i tak nikt za to nie odpowiedział. Kuter został sprzedany i ma nowego właściciela. Sąd uznał, że odszkodowanie panu Markowi się nie należy.

Syndyk sprzedał kuter należący do pana Marka. Sąd się na to zgodził. Po latach walki rybak udowodnił, że urzędnicy złamali prawo, ale i tak nikt za to nie odpowiedział. Kuter został sprzedany i ma nowego właściciela. Sąd uznał, że odszkodowanie panu Markowi się nie należy.

 

Marek Marzec jest rybakiem. Kupił kuter. Chciał go wyremontować.

 

- Chciałem się rozwinąć. Mieć większą flotę, więcej zarabiać. Większa jednostka, to większe możliwości – mówi.

 

Bohater naszego reportażu oddał kuter do stoczni do remontu. Wyremontowany, zdaniem mężczyzny, byłby wart kilkanaście milionów złotych.

 

Stocznia upadła. Wkroczył syndyk i  sprzedał to, co należało do stoczni. W tym kuter pana Marka, który był własnością rybaka, a nie stoczni.

 

- Któregoś dnia przychodzę do stoczni i kutra nie ma. Ukradli – opowiada rybak.

 

 

Ani syndyk, ani sędzia nie sprawdzili prawidłowo, że kuter należy nie do stoczni, a do pana Marka. Wystarczyło zajrzeć do odpowiedniego rejestru, który jest jawny i ogólnodostępny.

 

Następnie kuter został sprzedany innej stoczni, gdzie został wyremontowany i odsprzedany dalej. Teraz w dwóch różnych rejestrach fukcjonuje ten sam kuter, ale z dwoma różnymi właścicielami.

 

- W Izbie Morskiej w Szczecinie do tej pory figuruje, że jest to mój statek – mówi pan Marek.

 

 

Dopiero po czternastu latach sąd przyznał rację panu Markowi, że syndyk i sędzia popełnili błąd. Nie ponieśli jednak żadnych konsekwencji, ponieważ zdaniem sądu… mieli zbyt małe doświadczenie.

 

Pan Marek domagał się odszkodowania. Sąd odmówił. Jak powiedział jego rzecznik, sąd nie jest instytucją charytatywną.

 

- Czuję się okradziony. Sąd ze mnie zrobił durnia. Zostałem po prostu z niczym. Sąd widocznie uznał, że wystarczy mi satysfakcja – mówi dobitnie pan Marek. 

 

 

Jakby tego było mało, gdy mężczyzna zaczął dopominać się o swoje, to syndyk pozwał go do sądu. Chciał, żeby pan Marek zapłacił mu za… bezumowne przechowywanie kutra na terenie stoczni.

 

Więcej już w najbliższą niedzielę o 19:30 w reportażu Magdaleny Gębickiej.

 

W drugiej części programu wręczymy statuetkę "AntyPaństwo 2017". Na laureata widzowie mogli głosować przez cały poprzedni sezon. Który z urzędników dostanie statuetkę?