Remont - pułapka

Podczas pracy przy remoncie urzędu miasta, młody chłopak wpada do źle zabezpieczonego szybu windy. Urzędnicy nie poczuwają się do odpowiedzialności za wypadek, a prokuratura od lat nie jest w stanie zakończyć postępowania.

Dla Patryka Jamuły całym światem była piłka nożna. Grał w drużynie Czarnych Jasło, odnosił sukcesy, miał szansę na zrobienie kariery. Droga do spełnienia marzeń skomplikowała się 27 lipca 2017 roku. Chłopak, chcąc dorobić, zatrudnił się przy pracach remontowych Urzędu Miasta w Jaśle. Niestety, doszło do wypadku - Patryk wpadł do źle zabezpieczonego szybu windy.

- Leżały na tym dwa karton-gipsy. Nie było szans, żeby zauważyć, nie było to w żaden sposób oznaczone, że w tym miejscu jest winda. Jakby było jakieś oznaczenie, to pewnie by unikali tego miejsca, ale nie było nic - opowiada siostra poszkodowanego, Justyna Jamuła.

Upadek z dziewięciu metrów skończył się tragicznie. Patryk przeżył, jednak odniósł liczne złamania, w tym kręgosłupa. Istniało ryzyko, że resztę życia spędzi na wózku inwalidzkim. Lekarzom udało się do tego nie dopuścić, jednak dotychczasowe życie chłopaka zostało wywrócone do góry nogami. Zamiast treningom piłkarskim, musiał oddać się długotrwałej rehabilitacji - potrzebnej, by mógł normalnie funkcjonować.

- Musi być dobrze... Miał chwile zwątpienia, jeszcze w szpitalu powiedział, że gdyby został na wózku, to by popełnił samobójstwo... - opowiada matka Patryka, Agata Jamuła.

Urząd Miasta nie poczuwa się do odpowiedzialności za wypadek. Twierdzi, że Patryk nie był ich pracownikiem, tylko firmy, której zlecono remont, i to właśnie oni powinni zapewnić bezpieczeństwo. Firma z kolei uważa, że Urząd nie poinformował o "pułapce" na dachu, więc nie mogli w żaden sposób zabezpieczyć miejsca pracy. Urząd i firma przerzucają się odpowiedzialnością, a chłopak po dziś dzień nie otrzymał żadnej pomocy.

- Urząd Miasta przekazał wszystkie dokumenty, o które zwrócił się wykonawca, i które są standardowo przekazywane w trakcie procedury przejmowania placu budowy. My ze swojej strony wszystkiego dopilnowaliśmy – tłumaczy Stanisław Kosiek z Urzędu Miasta w Jaśle.

 Postępowanie prowadzi również prokuratura, jednak przez ponad dwa lata nie zakończyła działań i nie ustaliła, kto jest odpowiedzialny za zdarzenie. W pewnym momencie nawet umorzono postępowanie, jednak po zażaleniu rodziny wznowiono je i powołano kolejnego biegłego. Bliscy Patryka mają żal do organów ścigania, twierdzą, że działają one zbyt opieszale.

- Żeby móc ocenić prawidłowość, bądź nieprawidłowość postępowania konkretnych osób, które brały udział w tych zdarzeniach jest potrzebna szczegółowa analiza – mówi Beata Piotrowicz z Prokuratury Okręgowej w Krośnie

Sprawa wciąż się toczy, przez co rodzina nie może ubiegać się o odszkodowanie. Utrudnia to kosztowną rehabilitację. Każdy dzień bez wsparcia zmniejsza szansę na pełne wyzdrowienie Patryka i spełnienie jego marzeń – powrotu na boisko.

  • Agnieszka Zalewska

    Agnieszka Zalewska

    reporterka

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX