Przepustka do morderstwa

Monika i jej 3 letni synek Oskar zostali zamordowani. Wszystko wskazuje na to, że zbrodni tej dokonał narzeczony kobiety, Artur K. W chwili morderstwa znajdował się na przepustce z więzienia, w którym odsiadywał wyrok za zabójstwo swojej poprzedniej partnerki.

Monika i jej 3 letni synek Oskar zostali zamordowani. Wszystko wskazuje na to, że zbrodni tej dokonał narzeczony kobiety, Artur K. W chwili morderstwa znajdował się na przepustce z więzienia, w którym odsiadywał wyrok za zabójstwo swojej poprzedniej partnerki.

 

 

Do tragedii doszło 22 września .  Artur K. odbywający karę 15 lat pozbawienia wolności, za zabójstwo swojej poprzedniej partnerki dostał  przepustkę z więzienia. Udał się do swojej narzeczonej. Para znała się zaledwie 3 miesiące, jednak planowali wspólną przyszłość, mieli nawet wyznaczony termin ślubu.

 

- Poznali się przez internet. Bardzo krótko trwała ta znajomość, ale planowany był ślub. Ani mama, ani nikt z naszej rodziny nie wiedział, ze on siedzi w więzieniu, ukrywali to przed nami – mówi siostra Ewa Ochman

 

Niestety, Monika ani jej 3 letni synek Oskar, nie doczekali daty planowanej ceremonii. Zostali brutalnie zamordowani. Prokuratura twierdzi, że miał tego dokonać właśnie Artur K.

 

Artur K. oświadczył, że wpadł w szał, nie potrafił powstrzymać swoich emocji, w wyniku czego pozbawił życia najpierw Monikę K. a później jej syna. Przyznał się do stawianych mu zarzutów i poprosił aby go odizolować, bo czuje się osobą niebezpieczną –tłumaczy  Łukasz Łapczyński z warszawskiej Prokuratury Okręgowej.

 

Mężczyzna, pomimo tego, że odsiadywał wyrok za najcięższe z przestępstw wielokrotnie wychodził na przepustki. Ta, na której miał zamordować Monikę i jej synka była 96. Jak twierdzą urzędnicy, miały one go przygotować do życia po odbyciu kary.

 

- Przepustki miał na każde zawołanie. W tygodniu, w sobotę, praktycznie cały czas był na wolności  - opowiada Mieczysława Rozpara, matka zamordowanej.

 

Urzędnicy twierdzą że, Artur  K.  nie  sprawiał  problemów  wychowawczych,  w  izolacji  więziennej  funkcjonował prawidłowo.  W  warunkach  zakładu  karnego  ukończył szkołę, uczestniczył  w  programie  przeciwdziałania  agresji, zaczął nawet głosić ewangelię.

 

- Nagle zmienił się w więziennego świętego. Odnosił się kulturalnie i grzecznie do funkcjonariuszy, nie ma konfliktów z innymi więźniami, uczestniczy w zajęciach kulturalno- oświatowych, kończy kursy zawodowe. Można powiedzieć, wzorowy więzień. – tłumaczy Paweł Moczydłowski, były szef Służby Więziennej.

 

 

To wszystko sprawiło, że skrócono mu wyrok, a następnie udzielano kolejnych przepustek. Dziś, osoby odpowiedzialne za resocjalizację Artura K. przyznają – zostaliśmy oszukani.

 

- Nie ma co ukrywać. Wszyscy się w stosunku co do tego człowieka mylili. Okazał się człowiekiem bardzo głęboko zdemoralizowanym. Jedyna kara jaka powinna być to kara dożywotniego więzienia bez prawa do jakichkolwiek przepustek- mówi Jerzy Leder, rzecznik Sądu Apelacyjnego w Warszawie.

 

Postępowanie  wyjaśniające  prowadzi  Prokuratura  Okręgowa  w  Warszawie  oraz  zespół  specjalistów  wyznaczony  przez  Dyrektora  Generalnego  Służby  Więziennej. Więcej już w najbliższą niedzielę o 19:30 w materiale Agnieszki Zalewskiej.