Lichwa w świetle prawa

Były policjant udziela lichwiarskich pożyczek, a jego żona, sędzia, negocjuje warunki spłaty. Mężczyzna, który był zmuszony do zaciągnięcia pożyczki twierdzi, że padł ofiarą oszustwa i szantażu.

Na początku kwietnia 2016 r. Leszek Struzik pożyczył 40 tys. złotych od byłego policjanta. Nie była to pierwsza tego typu pożyczka.

Pan Leszek pożyczając te pieniądze miał nóż na gardle i ten były funkcjonariusz, który udzielał pożyczki wykorzystywał ten fakt. Wykorzystywał to, że druga strona była w sytuacji przymusowej i nakładał niewspółmierne warunki – mówi Wojciech Perliński ze Stowarzyszenia 304 KK, które zajmuje się walką z lichwą.

Zgodnie z zapisami umowy, przedmiotowa pożyczka była klasycznym przykładem lichwy. Zawarte na okres 3 tygodni zobowiązanie zakładało zwrot dodatkowych 5 tysięcy złotych oraz odsetki w wysokości 200 zł za każdy dzień zwłoki. Były policjant twierdzi, że takie odsetki to pomysł... Leszka Struzika.

Dla mnie to jest normalna umowa spisana między przyjaciółmi. On sam powiedział "wpisz sobie 200 złotych". To nie miało znaczenia, bo jemu się nie naliczały te odsetki – twierdzi pożyczkodawca.

Jak twierdzi Leszek Struzik pieniądze zostały oddane. Dla pewności miało do tego dojść w obecności świadka.

Fizycznie przekazałem mu całą kwotę w gotówce, schował je do torebki, którą miał przyczepioną na pasku. To się działo w moim samochodzie, specjalnie, dla pewności, był przy tym mój znajomy – opowiada Struzik

To nie zakończyło jednak sprawy, gdyż policjant do dnia dzisiejszego domaga się zwrotu pożyczonych pieniędzy. W sprawę zaangażowała się również jego żona, która jak się okazało jest byłą prokuratorką, a obecnie sędzią.

Jako funkcjonariusz publiczny widząc lichwę ma obowiązek ją zgłosić, bo lichwa jest ścigana z urzędu. A ona tego nie robi, mało tego, wchodzi w negocjacje – mówi Wojciech Perliński

Kobieta zadzwoniła do Leszka Struzika proponując mu ugodę, a w zamian miało by dojść „wycofania wszystkich spraw cywilnych i karnych”. Zdaniem pożyczkobiorcy był to szantaż i wykorzystanie swojej pozycji zawodowej.

Absolutnie nie widzę żadnych uchybień ani etycznych, ani moralnych. Pieniądze które pożyczył mój mąż były nasze wspólne, więc jako obywatel tego kraju dysponujący prawami obywatelskimi miałam prawo podjąć takie kroki – mówi sędzia

Co więcej, rzekomy dług został sprzedany firmie windykacyjnej. Oznacza to tyle, że ludzie którzy udzielili pożyczki nie mają już prawa osobiście domagać się spłaty. Mimo tego próbowali, zdaniem Leszka Struzika, wymusić nienależne pieniądze.

  • Agnieszka Zalewska

    Agnieszka Zalewska

    reporterka

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX