Potraktowany jak bandyta... za brak dowodu

Powalili na ziemie, zastosowali chwyty obezwładniające, zakuli w kajdanki a na koniec założyli kask dla niebezpiecznych przestępców. Wszystko dlatego, że nie pokazał funkcjonariuszom dowodu osobistego.

Powalili na ziemie, zastosowali chwyty obezwładniające, zakuli w kajdanki a na koniec założyli kask dla niebezpiecznych przestępców. Wszystko dlatego, że nie pokazał funkcjonariuszom dowodu osobistego.

 

Marek Karpiuk spotkał się ze znajomym. Siedzieli na tyłach sklepu spożywczego, oglądali filmiki na telefonie. W pewnym momencie do mężczyzn podjechał patrol policji.

 

Myślałem, że to będzie rutynowa kontrola. Wyciągnąłem telefon, bo chciałem ją nagrać. Policjant zażądał dowodu osobistego. Niestety nie miałem go przy sobie. – opowiada Marek Karpiuk

 

Policjanci nie zapytali Marka Karpiuka o jakiekolwiek dane. Założyli, że kłamie w sprawie dokumentu. Zaczęli być agresywni. Jeden z nich wskoczył na rampę, powalił Marka Karpiuka na ziemie. Zastosował na nim chwyty obezwładniające, po czym założył kajdanki.

 

Po prostu zrobili z tego show. Nie znaleźli przy mnie dowodu, a ja cały czas byłem podduszany przez policjanta – twierdzi Karpiuk

 

Następnie panu Markowi został założony na głowę kask przeznaczony dla najgroźniejszych przestępców- takich którzy mogą stanowić szczególne zagrożenie dla otoczenia, czy samego siebie.

 

To jest taki kask, wyglądający jak kask czołgisty. Do tego zasłonili mi oczy, byłem przerażony, nie wiedziałem co się dziej – mówi pan Marek

 

Następnie, mimo że nikt go nie zbadał, wywieziono mężczyznę na izbę wytrzeźwień. Mężczyzna utrzymuje, że był trzeźwy, na nagraniu nie widać, żeby pił alkohol. Całą interwencję zarejestrowała kamera monitoringu- Pan Marek dysponował więc dowodami na to, że nie był agresywny. Sprawę zaczęła badać policja.

 

Środki przymusu bezpośredniego zastosowane przez policjantów w ocenie przełożonych zostały zastosowane nieadekwatnie do sytuacji. – mówi Katarzyna Zarzecka z Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku

 

Mimo takiego stanowiska, policjanci którzy przeprowadzili interwencje nadal pracują. Co więcej, nawet na moment nie byli zawieszeni w obowiązkach, mimo tego, ze sprawie przygląda się prokuratura.

 

Aktualnie są wykonywane czynności dowodowe w tej sprawie, po których zostanie podjęta decyzja, czy zostaną postawione zarzuty – mówi Maciej Płoński, z prokuratury w Białymstoku

 

Pan Marek czuje się upokorzony działaniem policji. Zarówno podczas interwencji, jak i później, gdyż jego zdaniem, funkcjonariusze którzy go zaatakowani nie ponieśli należytej kary. Więcej już dzisiaj o 19:30 w materiale Magdalena Gebicka