Pomylone ciała

Pomylone ciała

- To jest sytuacja z całą pewnością bez precedensu - mówi Mateusz Martyniuk, rzecznik prasowy Prokuratury Generalnej.

- To jest sytuacja z całą pewnością bez precedensu, sytuacja, której polski  wymiar sprawiedliwości wcześniej nie odnotował - mówi Mateusz Martyniuk, rzecznik Prokuratury Generalnej. 

 

W kwietniu 1999 roku w Suwałkach zaginął Tomasz Sadowski. Policja przez długi czas nie mogła znaleźć mężczyzny, ale podejrzewała, że został zamordowany. Kiedy po 4 miesiącach w Jeziorze Pluszne znaleziono poćwiartowane zwłoki mężczyzny, uznano że jest to właśnie ciało Sadowskiego. 

 

- Gdzieś pod koniec roku 1999 wyłowiono szczątki z Jezioro koło Olsztyna i te szczątki miały być szczątkami mojego syna Tomasza - mówi Halina Kozłowska, mama Tomasza Sadowskiego. 

 

Matka wierzyła śledczym, że ciało, które pochowała należy rzeczywiście do jej syna. Niestety po 15 latach od jego śmierci okazało się, że znaleziono jeszcze raz ciało Sadowskiego. W listopadzie 2013 roku do olsztyńskiej prokuratury trafił bowiem list Wiesława S., w którym powiedział, że posiada informacje, gdzie znajdują się prawdziwe zwłoki Sadowskiego. Śledczy zweryfikowali informację mężczyzny i po badaniach DNA ustalili, że nowo odnalezione ciało to w 100 % ciało Tomasza Sadowskiego. Do kogo zatem należały zwłoki znalezione w 1999 roku? Do dziś nie wiadomo.

 

- Na tę chwilę nie dysponujemy materiałem, które by pozwalał na stwierdzeni czyje te zwłoki zostały zabezpieczone w sierpniu 1999 roku - mówi prokurator Zbigniew Czerwiński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Olsztynie.

 

Za zabójstwo Sadowskiego skazano Jacka Wacha, który od początku sprawy utrzymuje, że jest niewinny. Mężczyzna już na początku wskazywał, że wyłowione z jeziora zwłoki nie należały do Sadowskiego. 

 

- Ktoś popełnił błąd, który się okazał na tyle kosztowny, że Jacek Wach został skazany za śmierć człowieka, którego błędnie zidentyfikowano - mówi mec. , obrońca Jacka Wacha.  

 

Nie zważając na to Sąd Okręgowy w Suwałkach skazał go na dożywocie. Nie pomogły też apelacje obrońcy Wacha, wszystkie sądy podtrzymywały wyrok dożywocia.

 

Dopiero gdy po 15 latach pobytu mężczyzny w więzieniu odnaleziono prawdziwe zwłoki Sadowskiego sprawa znowu zainteresowała wymiar sprawiedliwości. W sprawie wznowienia postępowania zapadły jednak dwie odmienne decyzje. 

 

- Prokuratura Apelacyjna stoi na stanowisku, że nie występujemy z wnioskiem o wznowienie postępowania w tej sprawie - mówi Janusz Kordulski , rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku.

 

Innego zdania jest Prokuratura Generalna, która pozytywnie zaopiniowała wniosek obrońcy Wacha w sprawie wznowienia postępowania i przekazał tę opinię do Sądu Najwyższego

 

- To jest sytuacja z całą pewnością bez precedensu, sytuacja, której polski  wymiar sprawiedliwości wcześniej nie odnotował - mówi Mateusz Martyniuk, rzecznik Prokuratury Generalnej. 

 

21 listopada 2014 roku Sąd Najwyższy rozpatrzy wniosek o wznowienie postępowania.  

 

W drugiej części programu powrócimy do sprawy Stanisława Kujawy. Skarbówka do dziś przetrzymuje mu ponad 30 mln zł. Jego firma stoi na granicy bankructwa, bo urzędy skarbowe zamiast zwrócić VAT, przeciągają kontrole.

 

W sierpniu 2014 roku w Wojewódzki Sądzie Administracyjnym w Lublinie zapadł wyrok, który stwierdził przewlekłość postępowań prowadzonych przez dyrektora UKS-u w Lublinie i podkreślił, że przewlekłe prowadzenie postępowań ma miejsce z rażącym naruszeniem prawa. W tym samym wyroku sąd dał skarbówce miesiąc czasu na zakończenie sprawy. Nie zważając na to dyrektor UKS-u w Lublinie pod koniec sierpnia br. przedłużył termin dwóch z czterech prowadzony postępowań. 

 

Reportaż Małgorzaty Cecherz