"Podpisałam na siebie wyrok śmierci..."

Dla kilku tysięcy złotych zniszczyli jej życie! Pani Małgorzata straciła dosłownie wszystko- mieszkanie, prace, zdrowie po tym jak oszukali ją nieuczciwi pośrednicy kredytowi. Mimo ewidentnych dowodów prokuratura przez lata nie widziała przestępstwa!

Małgorzata Tuszyńska prowadziła niewielką cukiernię w Gdańsku. Biznes szedł na tyle dobrze,  że chciała go rozwinąć- kupić budynek który znajdował się nieopodal. Na górnej kondygnacji miała zamieszkać, a na dole otworzyć swój interes

Takie było to marzenie, wtedy zaczęło mi się psuć zdrowie, więc chciałam mieć do pracy blisko, tyle tylko co zejść po schodach. Miała tam być cukiernia, kawiarenka, takie miłe miejsce dla klientów – opowiada pani Małgorzata.

Na nową inwestycje pani Małgorzata musiała wziąć kredyt. Pośrednicy kredytowi z którymi nawiązała kontakt przedstawili jej ofertę w której miesięczna rata miała wynosić 2600 złotych. Pani Małgorzata planowała też sprzedać swoje mieszkanie, żeby wyremontować nowe miejsce.

To wszystko było dokładnie wyliczone, zrobiony biznes plan. Nie chciałam nic brać na wyrost, rzucać się na coś, na co nie byłoby mnie stać. Wszystko się spinało… - mówi Małgorzata Tuszyńska.

Pani Małgorzata, mimo że w międzyczasie zaprzyjaźniła się z pośredniczką kredytową, za każdym razem czytała dokumenty które podpisywała. Wszystko zmieniło się w tłusty czwartek. Do cukierni którą prowadziła, w godzinach szczytu weszła pośredniczka i poprosiła, żeby raz jeszcze podpisać dokumenty, bo na poprzednie… wylała kawę.

Kolejka była na kilkadziesiąt osób i ona nagle wpada i prosi, żeby podpisać. Ja tutaj cała jeszcze brudna w tych pączkach, ludzie czekają, a ona mówi, że to jest dokładnie to samo co czytałam wczoraj. To zaufałam i podpisałam.  Później okazało się, że w tym momencie podpisałam na siebie wyrok śmierci – opowiada oszukana kobieta.

Okazało się, że podsunięte podstępem do podpisu dokumenty to nie był wcześniejszy wniosek, a gotowa umowa kredytowa na bardzo niekorzystnych warunkach. Rata zamiast 2600 wynosiła aż 9000 złotych miesięcznie. Dodatkowo, zabezpieczeniem kredytu zostało mieszkanie pani Małgorzaty.

Dla pośredników najważniejsze okazało się nie dobro pani Małgorzaty, a prowizja której oczekiwali od banku. Sztucznie zawyżyli dochody podrzucając do wniosku pity i biznesplan innego człowieka. Wszystko dla dwudziestu kilku tysięcy które spodziewali się zarobić – tłumaczy mecenas Rafał Grabowski

Takie warunki sprawiły, że od początku oszukana kobieta nie była w stanie go spłacać. Jej firma nie miała nawet takiego obrotu jaki wynosiła rata, a przez to że mieszkanie było zabezpieczeniem, nie mogła go sprzedać. W konsekwencji straciła wszystko – zarówno mieszkanie, jak i zakupiony lokal zostały zlicytowane przez komornika, cukiernia którą prowadziła upadła, a pani Małgorzata z silną depresją i po próbie samobójczej trafiła do szpitala psychiatrycznego.

Oni zniszczyli moją mamę, dla kilku tysięcy złotych odebrali jej wszystko co miała. Z osoby szczęśliwej, która chciała coś w życiu osiągnąć, zrobili dosłownie wrak człowieka – opowiada Patrycja Tuszyńska

Zaraz po zdarzeniu Pani Małgorzata zgłosiła sprawę na prokuraturę. Ta jednak… nie dopatrzyła się przestępstwa. Mimo ewidentnych dowodów prokuratura 4 razy umarzała postępowanie, a kilkanaście razy odmawiała wszczęcia go na nowo.

To się stało właśnie wtedy, wtedy targnęłam się na swoje życie, jak po raz kolejny przeczytałam pismo od pani prokurator, że umarzają sprawę. Oni zrobili ze mnie takiego jełopa, który wziął kredyt, nie wie jak spłacić, a teraz szuka winnego. Nikt mnie nie chciał słuchać – mówi pani Małgorzata.

Kobieta pomoc odnalazła… w szpitalu psychiatrycznym. Tam jeden z lekarzy uwierzył w jej wersje historii i pomógł w zdobyciu adwokata z urzędu. Ten, w związku z umorzeniami prokuratury, skierował bezpośrednio do sądu subsydiarny akt oskarżenia. Tam, po 10 lat od oszustwa, w końcu ktoś dokładnie przyjrzał się sprawie i stwierdził, że doszło do oszustwa.

Faktycznie sprawa trafiła do sądu mimo umorzeń prokuratury, która wcześniej nie dostrzegła tutaj przestępstwa. Mówiąc wprost, sąd uwierzył pani Małgorzacie, przeanalizował dowody i doszedł do wniosku, że faktycznie doszło do oszustwa, pośrednicy podpisem zdobyli podpis pod całkowicie zmanipulowaną umową kredytową – tłumaczy Tomasz Adamski z Sądu Okręgowego w Gdańsku

Nieuczciwy pośrednik kredytowy i jego pracownica zostali skazani na półtora roku więzienia w zawieszeniu, mają również zapłacić pani Małgorzacie 240 tysięcy złotych. Do tej pory jednak tego nie zrobili, ukrywają się, a firma zniknęła. Ten wyrok jednak nie kończy problemów pani  Małgorzaty- mimo że sąd stwierdził, że doszło do oszustwa umowa kredytowa cały czas obowiązuje, dług kobiety cały czas rośnie i dziś wynosi już blisko milion złotych.

Będziemy walczyły o unieważnienie umowy kredytowej, ale to może potrwać nawet latami, bo bank na pewno będzie walczył w sądzie. W naszym życiu nic się nie zmieniło, mamy wyrok, ale przez ten czas kiedy prokuratura nie chciała się zająć sprawą zlicytowano wszystko. My zostałyśmy z niczym, jesteśmy tak naprawdę bezdomne – opowiada Patrycja Tuszyńska

Nowy nabywca mieszkania Pani Małgorzaty próbuje ją z niego wyrzucić. Kobieta nie ma więc czasu, liczy, że szybko uda się odzyskać pieniądze od nieuczciwych pośredników i unieważnić umowę kredytu, co pozwoliłoby jej zacząć życie na nowo. Więcej o 19:30 w programie Państwo w Państwie w materiale Przemysława Siudy.

  • Przemysław Siuda

    Przemysław Siuda

    reporter, redaktor strony internetowej, social media

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX