Często słyszymy o brutalności funkcjonariuszy. I często organy ścigania biorą ich stronę, a nie poszkodowanych. Niemal bezgranicznie wierzą policyjnym zeznaniom. To jedna z takich historii.
Radosław Kubiak opowiada jak w Piotrkowie Kujawskim do niego i jego kuzyna podbiegli na ulicy policjanci. Jeden z funkcjonariuszy miał go uderzyć pięścią w twarz i złamać mu nos. Przy okazji miał go obrażać, poniżać i próbować przewrócić. Kubiak został odwieziony do domu w kajdankach.
Prokuratura dwukrotnie umarzała postępowanie. Jej zdaniem wiarygodni byli tylko policjanci. Kubiak miał sobie sam złamać nos, obrażać funkcjonariuszy i nie stosować się do ich poleceń.
Chłopak został też ukarany stuzłotowym mandatem za używanie wulgaryzmów. Tyle, że potem sąd potwierdził, że Radek nie był agresywny.
- Powiedziałem "Kurde, krew mi z nosa leci" - mówi Radosław.
W programie sprawdzimy dlaczego prokuratorzy wierzą w wersję policjantów, choć nawet opinia biegłego mówi inaczej. Jego zdanie takie obrażenia raczej mogły powstać w wyniku pobicia.
W programie pojawi się też tajemniczy świadek, który twierdzi, że policjanci manipulowali śledztwem, a nawet nakłaniali do fałszywych zeznań. W tym przypadku prokurator znów uwierzył policjantom.
Więcej w najbliższą niedzielę o 19:30 w reportażu Karoliny Rogali.
W drugiej części programu historia pierwszego skazanego na karę bezwzględnego więzienia komornika. Sąd ustalił, że działał na szkodę bohatera jednego z naszych programów.