"Po prostu wydawało nam się..."
Policja chciała ukarać kierowcę za wykroczenie, którego nie popełnił! Gdyby nie kamerka samochodowa, pan Kamil musiałby zapłacić za to, że policjantom, jak sami powiedzieli na sali sądowej, "coś się wydawało". Czy to faktycznie nieuwaga, czy próba poprawienia statystyk wystawianych mandatów?
29 października ubiegłego roku około godziny 17, Kamil Lompart jechał ulicą Stefana Wyszyńskiego w Białymstoku. W pewnym momencie został zatrzymany przez policyjny radiowóz. Policjanci podjęli interwencję, gdyż ich zdaniem, mężczyzna wyprzedzał na przejściu dla pieszych.
Policjanci stojąc tyłem do kierunku jazdy obserwowali to przejście dla pieszych, na którym rzekomo dopuściłem się wykroczenia. Gdy tylko przejechałem ruszyli za mną w pościg. To znaczy ja na początku nie wiedziałem, że chodzi o mnie, bo przecież normalnie jechałem, nie zrobiłem nic złego – opowiada kierowca.
Pan Kamil od początku utrzymywał, że przewinienia nie popełnił. W jego samochodzie była zamontowana kamera rejestrująca przebieg jazdy. Niestety, w trakcie interwencji policji odmówiła ona posłuszeństwa i kierowca nie mógł zaprezentować dowodu na swoją niewinność.
Z tego nagrania wynika, że tak naprawdę na prawym pasie, po prawej stronie mojego pojazdu był tylko jeden samochód i to bardzo daleko ode mnie. Ja owszem, później go wyprzedziłem, ale daleko za przejściem dla pieszych.
Policjanci chcieli ukarać kierowcę mandatem w wysokości 200 złotych i dziesięciu punktów karnych. Pan Kamil jednak go nie przyjął. Do sądu został skierowany wniosek o ukaranie i 10 grudnia sąd w wyroku nakazowym ukarał Kamila Lomparta Grzywną w wysokości 300 złotych.
Mąż akurat zdecydował się walczyć, taki ma charakter. Ale nie jesteśmy w stanie stwierdzić, jak długo ci policjanci tam stali, ile osób tak zatrzymali i ile z nich machnęło ręką, a bo to tylko 200 złotych, nie ma sensu się stresować – mówi Urszula Lompart, żona kierowcy.
Kierowca odwołał się od wyroku. Podczas trwania postępowania policjanci cały czas utrzymywali swoją wersję wydarzeń- również zeznając przed sądem. Zrobili nawet poglądowy rysunek, który miał przedstawiać wykroczenie pana Kamila.
Oni już wcześniej, ale również przed obliczem sądu, bezczelnie brnęli w swoje prymitywne kłamstwa. Myśleli, że nie ma dowodu w postaci filmu, więc sobie na to pozwolili. Target, statystyka, klepiemy wyniki, naczelnik ma być zadowolony. To była ich misja tego dnia.- mówi ekspert motoryzacyjny, Emil Rau
Film, którego nie udało się odtworzyć w trakcie interwencji, udało się jednak zgrać na płytę CD i przedłożyć w sądzie jako dowód. Z nagrania jednoznacznie wynika, że kierowca wykroczenia nie popełnił. Po projekcji filmu policjanci stwierdzili, że „musiało im się wydawać”.
Policjanci składający fałszywe zeznania, próbujący wciskać wykroczenie bez 100% pewności, że do niego doszło, bez dwóch zdań powinni tracić pracę jako policjanci. Do nich po prostu nie możemy już mieć zaufania jako obywatele – dodaje Rau
Kamil Lompart został uniewinniony. Zapowiada jednak, że to nie koniec walki. Będzie chciał, aby policjanci którzy doprowadzili do tej sytuacji ponieśli konsekwencje. Więcej już o 19:30 w materiale Agnieszki Zalewskiej w programie Państwo w Państwie.
Agnieszka Zalewska
reporterka