Po 8 latach na wolności
- Byłam na rowerze i nagle brat dzwoni i mówi Ola przyjeżdżaj, wychodzę - wspomina Aleksandra Broll, siostra Krystiana Brolla
- Byłam na rowerze i nagle brat dzwoni i mówi Ola przyjeżdżaj, wychodzę - wspomina Aleksandra Broll, siostra Krystiana Brolla.
Krystian Broll 8 lat temu trafił do zakładu psychiatrycznego w Rybniku. Miał pokłócić się w sklepie z mieszkańcem sąsiedniej wsi i mu grozić. Sąd uznał, że Broll powinien trafić do szpitala psychiatrycznego. Przez lata mężczyzna próbował udowodnić, że tak długie odosobnienie jest bezzasadne, zarzucając lekarzom m.in. brak rzetelnych badań i wywiadu psychologicznego.
Po programie "Państwo w państwie" Brolla przeniesiono do szpitala w Toszku, w którym do jego zbadania powołano niezależnych biegłych. Komisja ta uznała, że jego dalsze przetrzymywanie jest bezzasadne.
- Cieszymy się strasznie. Tak to niespodziewanie nastąpiło, bo byłam na rowerze i nagle brat dzwoni i mówi - Ola przyjeżdżaj, wychodzę - wspomina Aleksandra Broll, siostra Krystiana.
Opinię komisji poznał Sąd Rejonowy w Rybniku, który zdecydował o zwolnieniu mężczyzny.
- Sąd Rejonowy w Rybniku wydał orzeczenie, w którym uchylił środek zabezpieczający w postaci umieszczenia Pana Brolla w szpitalu psychiatrycznym - mówi sędzia Agata Dybek-Zdyń, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gliwicach.
Co ciekawe 5 miesięcy wcześniej kiedy sprawie przyglądał się program "Państwo w państwie" ta sama Pani rzecznik twierdziła, że osadzenie mężczyzny jest konieczne ze względu na jego stan zdrowia.
- To się bardzo szybko działo. W ciągu jednego dnia z postanowieniem sądu zostałem zwolniony - mówi Krystian Broll, który po 8 latach wyszedł na wolność.
W drugiej części programu opowiemy historie Państwa Licau z Sosnowca. Ich problemy z domem rozpoczęły się w 2002 r. kiedy rodzina wzięła 40 tys. zł. kredytu hipotecznego, żeby wyremontować budynek. Mieli problemy z jego spłatą, a dom został wystawiony na licytację.
- Zaraz po licytacji złożyliśmy zażalenie na to postanowienie, żeby się ono nieuprawomocniło, czyli przybicie nie było prawomocne - mówi Mirosław Licau.
Dzieci państwa Licau sprzedały swój dom aby pomóc rodzinie i spłacić dług. Komornik wycofał licytację, a rodzina uzyskała akt notarialny. Problem w tym, że w tym samym czasie dom kupił kto inny.
Reportaż Małgorzat Cecherz

