Po 40 latach okazało się, że ich dom nie jest ich.
- Komornik chce nam zabrać dom, a myśmy przecież tyle lat ciężko na niego pracowali – mówi ze łzami w oczach Krystyna Jadczak.
Leon i Krystyna Jadczak kupili w latach siedemdziesiątych działkę i postawili na niej dom. Mieli wszystkie pozwolenia, doprowadzili prąd, wodę, płacili podatki, mieli zameldowanie. Wszystko normalnie – jak w milionach innych podobnych przypadków.
Nagle okazało się, że ich gospodarstwo nie jest ich. Należy do… sąsiada. Tak jest w dokumentach.
- Jest błąd w gminie. Jest błąd w papierach – mówią wzburzeni mieszkańcy wsi.
Bohaterowie naszego programu przegrali walkę w sądach. Ponoć już poprzedni właściciel ziemi nie był jej właścicielem, ale też o tym nie wiedziano w gminie. Pan Leon wniósł do sądu o rozgraniczenie działek i zasiedzenie. Bez powodzenia.
W marcu 2015 roku, tuż przed Wielkanocą, sąsiad Państwa Jadczak postawił nowe ogrodzenie na ich, czy też swojej posesji, rozebrał kanalizację i zaczął rozbiórkę sklepu Pana Leona.
Państwo Jadczak dostali już decyzję – muszą się wynieść. Gdzie? Do noclegowni dla bezdomnych.
- Nigdzie nie pójdę. Na ulicy życie sobie odbiorę, ale nigdy stąd nie pójdę. Tu się wychowałem. Tu od dziecka pracowałem w polu. Jak ja mogę odejść teraz? Pośmiewisko z siebie bym zrobił, że uciekam z tego miejsca, gdzie się urodziłem. Ja kocham tę wieś – mówi Leon Jadczak.
- Ja stąd nie pójdę. Najwyżej się im tu powieszę na sznurku i tyle. Do noclegowni mnie wysyłają. Za moją ciężką pracę – dodaje jego zrozpaczona żona.
Państwa Jadczak wspierają wszyscy mieszkańcy wsi. Nie zgadzają się z wyrokami sądów. Mówią, że przez błąd urzędnika Państwo Jadczak mogą stracić dorobek całego życia.
- Nikt nie wykazał żadnego błędu urzędniczego – odpiera zarzuty Krzysztof Turek, wójt gminy Babice. - Wszystkie zarzuty są wyssane z palca - mówi.
Reportaż Agnieszki Zalewskiej.