Państwo zniszczyło mi życie. Dwa razy

Błąd personelu szpitala zniszczył im życie. Przez pomyłkę nowo narodzone dzieci zostały wydane nie swoim rodzicom. Sąd zdecydował, że za cierpienie, problemy z tożsamością i zerwane więzy rodzinne należy się zadośćuczynienie. Pieniądze wypłacono, a teraz zgodnie z kolejnym wyrokiem poszkodowani muszą je zwrócić. I to z odsetkami!

Błąd personelu szpitala zniszczył im życie. Przez pomyłkę nowo narodzone dzieci zostały wydane nie swoim rodzicom. Sąd zdecydował, że za cierpienie, problemy z tożsamością i zerwane więzy rodzinne należy się zadośćuczynienie. Pieniądze wypłacono, a teraz zgodnie z kolejnym wyrokiem poszkodowani muszą je zwrócić. I to z odsetkami!


Październik 1956 roku. W Kamienicy Polskiej dwie kobiety rodzą synów. Niestety, w wyniku błędu personelu szpitala dzieci zostają zamienione. Każda z rodzin wraca do domu z nie swoim dzieckiem. Mieszkają niedaleko siebie, zaledwie 2 kilometry. Gdy dzieci zaczynają dojrzewać, otoczenie zauważa, że coś jest nie tak. Dzieci były bardziej podobne do rodzin sąsiadów, niż do swoich.


- Na przełomie szkoły podstawowej i liceum zaczęła się cała historia podejrzeń. Ktoś komuś się przyglądał, ktoś wyłapywał jakieś podobieństwa. Natomiast z marszu trudno jest człowiekowi zaakceptować, że coś takiego się stało – tłumaczy jeden z zamienionych mężczyzn, Tadeusz Pędziwiatr.


Po pewnym czasie rodziny nie miały już wątpliwości, zrobiono badania DNA - doszło do zamiany dzieci! Rozpoczął się dramat jednej i drugiej rodziny. Po omacku szukali rozwiązania, jednak sytuacja była dla nich przytłaczająca.


- Kiedy rodzice domyślili się, że dzieci zostały zamienione, nosili się z zamiarem, żeby wymienić się po prostu dziećmi. Była nawet taka sytuacja przez moment, że dzieci poszły do biologicznych rodzin, ale to nie zdawało egzaminu. Doszło do zrujnowania życia dwóch rodzin – tłumaczy mecenas Maria Wentlandt-Walkiewicz.


Więzi rodzinne zostały zerwane, zamienieni mężczyźni mieli zaburzone poczucie tożsamości, nie wiedzieli kim tak naprawdę są. Nie potrafili dogadać się ani z jedną ani z drugą rodziną. W związku z tym zaczęła się walka o zadośćuczynienie od Skarbu Państwa. Początkowo sąd zdecydował, że należą im się pieniądze.


- Sąd pierwszej instancji zasądził na rzecz pana Tadeusza i pani Ireny, czyli syna i matki, kwoty po 450 tysięcy złotych – mówi mecenas Maria Wentlandt-Walkiewicz.


Wyrok był prawomocny, pieniądze wypłacono. W tym momencie wydawało się, że Państwo Polskie choć w niewielkim stopniu wynagrodzi rodzinom wszystkie cierpienia. Tak się jednak nie stało, Wojewoda Dolnośląski walczył dalej – złożył kasację. Po wieloletniej batalii sądowej zapadł wyrok, który zszokował wszystkich. Poszkodowani muszą oddać przyznane pieniądze i to z odsetkami!


- Rozumiemy krzywdę tych dzieci, rodziców dzieci oraz całego otoczenia rodzin, jednak orzeczenie Sądu Najwyższego uniemożliwia wypłaty zadośćuczynienia za to. Ja rozumiem, że to może wydawać się niesprawiedliwe, jednak sądy są organami, które stosują prawo, więc nie mogą wydać orzeczenia które wydaje się sprawiedliwe, ale jest niezgodne z prawem. – mówi Rzecznik Prasowy Sądu Najwyższego Michał Laskowski.


W momencie zamiany dzieci nie było przepisów mówiących o zadośćuczynieniu za tego typu krzywdę. Dlaczego więc sądy im te pieniądze wcześniej przyznały, a Państwo wypłaciło?


Dziś Tadeusz Pędziwiatr – jeden z zamienionych chłopców nie ma z czego oddać tych pieniędzy. Jego konto zajął komornik.
- Jeżeli ktoś by mi przelewał te pieniądze z informacją, że być może trzeba będzie je zwrócić, to ja bym ich w ogóle nie przyjął, bo wiedziałbym, że mogę sobie narobić kłopotu. – mówi Tadeusz Pędziwiatr.

 

Więcej już w najbliższą niedzielę o 19:30 w reportażu Magdaleny Gębickiej.


W drugiej części programu wrócimy do sprawy Arkadiusza Kraski. Mężczyzna pomimo wielu wątpliwości odsiaduje wyrok dożywocia za zabójstwo. To kolejny przykład niewłaściwego prowadzenia śledztwa i wątpliwego wyroku sądowego po słynnej historii Tomasza Komendy, uwolnionego po 18 latach odbywania kary za czyn, którego nie popełnił. Niemal 17 tysięcy osób podpisało się pod petycją do Ministra Sprawiedliwości o uwolnienie Arkadiusza Kraski. Sprawdzimy co na to minister.