Oskarżony z przypadku
Podczas dyskoteki dochodzi do pobicia nastolatka. 16 latek jest pijany, nie potrafi wskazać kto go zaatakował. Po kilku dniach jednak pojawia się na policji i oskarża Krzysztofa Kalisza- miał go rozpoznać na zdjęciu z imprezy na Facebooku. Wszystkie dowody świadczą o tym, że wskazany chłopak nie mógł brać udziału w pobiciu, mimo to prokuratura kieruje akt oskarżenia.
15 czerwca 2019 roku we Wrocieryżu niedaleko Kielc został pobity młody chłopak. Zdarzenie miało miejsce podczas dyskoteki odbywającej się w okolicznym klubie. Chłopak miał być bity i kopany po całym ciele, sprawcy mieli również ukraść mu telefon komórkowy.
Pojawił się u nas młody chłopaczek, który stwierdził, że przed chwilą został napadnięty. Był pijany i miał obrażenia, pęknięty łuk brwiowy, potarganą koszulkę, buta też zgubił. Od razu zapytaliśmy kto mu to zrobił, ale mówił że nie wie bo było ciemno – opowiada Konrad, ochroniarz z klubu.
16 latek był pijany. Nie był w stanie wskazać kto go pobił. Ochrona lokalu próbowała ustalić sprawców, jednak Jakub L. nie wskazał nikogo z uczestników imprezy. Następnego dnia rano chłopak trafił do szpitala, gdzie został przesłuchany przez policjantów. Zeznał, że nie jest w stanie wskazać sprawców napaści. Zdanie zmienił tydzień później- pojawił się na komisariacie i podał dokładne dane chłopaka którego uważa za winnego.
Dla mnie to jest niewytłumaczalne, nie potrafię zrozumieć motywacji pokrzywdzonego, wydaje mi się, że na siłę jest szukana osoba która powinna ponieść odpowiedzialność za ten czyn, nie ważne, czy ten czyn popełniła – mówi mecenas Barbara Tyburca
10 dni później do drzwi Krzysztofa Kalisza zapukało 4 policjantów. Okazało się, że przyszli go zatrzymać w związku z rozbojem który miał miejsce na dyskotece. Chłopak był tego dnia w klubie w którym doszło do pobicia, jednak w momencie awantury nie było go na miejscu. Kilka dni wcześniej zdał egzamin na prawo jazdy i pomagał swoim znajomym rozwożąc ich do domów.
On mówi, że jak leżał w szpitalu to szukał sprawców i tak trafił na moje dane. Ja na tę dyskotekę wygrałem darmową wejściówkę, więc na stronie internetowej było moje nazwisko. No i on mówi, że jak zobaczył moje zdjęcia to mu się przypomniało – opowiada Krzysztof Kalisz
Kilkanaście osób zeznaje, że Krzysztof Kalisz nie brał udziału w pobiciu. Na miejscu awantury pojawił się dopiero gdy szukano winnych. Wtedy też wydarzyło się coś, co jednoznacznie wyklucza jego udział w zdarzeniu- ochroniarz wraz z pobitym zadzwonili pod numer skradzionego telefonu, a ktoś go odebrał. Krzysztof Kalisz stał w tym momencie obok, a przez telefon nie rozmawiał, co potwierdzają świadkowie. Wtedy też doszło do konfrontacji twarzą w twarz z pobitym- chłopak powiedział, ze nie rozpoznaje w Krzysztofie napastnika.
Gdyby naprawdę Krzysiu go pobił, to policja powinna być od razu następnego dnia, a nie po 10 dniach. Czuję się tak podle i wściekle… Chciałaby zapytać tamtego po co to robi, jaką ma satysfakcje z tego że chłopakowi życie marnuje – mówi Maria Kalisz, matka Krzysztofa.
Podczas początkowych zeznań pobity stwierdził, że miał go zaczepiać a następnie pobić mężczyzna ubrany na czarno, który na rękach miał tatuaże. Krzysztof żadnych tatuaży nie ma, a zdjęcia z imprezy potwierdzają, że był ubrany w białą koszulkę. Mimo tak wielu nieścisłości i dowodów wykluczających winę pomówionego chłopaka prokuratura zdecydowała się skierować do sądu akt oskarżenia.
I teraz co, chłopak pójdzie za niewinność siedzieć? Boje się, że mi chłopaka do więzienia zabiorą. Chociaż z drugiej strony to się w głowie nie mieści, bo nic na niego nie mają, żadnych dowodów- mówi Marian Kalisz, ojciec Krzysztofa.
Teraz chłopakowi za brutalne pobicie i kradzież grozi nawet do 12 lat pozbawienia wolności. Więcej w programie Państwo w Państwie w materiale Przemysława Siudy.
Przemysław Siuda
reporter, redaktor strony internetowej, social media