Niesłusznie przesiedział 12 lat. Dostanie rekordowe odszkodowanie

Niesłusznie przesiedział 12 lat. Dostanie rekordowe odszkodowanie

Czesław Kowalczyk spędził 12 lat w areszcie tymczasowym. Przez błędy prokuratury i sądu. Dostał za to rekordowe odszkodowanie i zadośćuczynienie – prawie 3 mln. zł., Zostaną mu wypłacone z… naszych pieniędzy. Prokuratorzy jednak nie kwapią się, żeby choćby powiedzieć „przepraszam”.

Czesław Kowalczyk spędził 12 lat w areszcie tymczasowym. Przez błędy prokuratury i sądu. Dostał za to rekordowe odszkodowanie i zadośćuczynienie – prawie 3 mln. zł., Zostaną mu wypłacone z… naszych pieniędzy. Prokuratorzy jednak nie kwapią się, żeby choćby powiedzieć „przepraszam”.

 

Wracamy do historii Czesława Kowalczyka, bo za niesłuszny areszt udało mu się uzyskać od Skarbu Państwa rekordowe w skali kraju odszkodowanie – 2,8 mln zł.

 

- Ja żyłem ze świadomością, że nigdy nie będę mógł skorzystać z wolności. To najtrudniej przeliczyć na pieniądze – mówi Czesław Kowalczyk i dodaje, że nie ma kwoty, która by zwróciła mu niesłuszną odsiadkę w zamknięciu.

 

Prokuratura oskarżyła go o morderstwo, a sąd osadził w areszcie. Jak mówi, przez 9 lat nie przesłuchano kluczowego świadka, który miałby dać mu alibi i wskazać, że nie było go na miejscu zbrodni. Sędzia uwierzył prokuratorowi i skazał Kowalczyka na dożywocie.

 

- Nie widzę żadnej zmiany prawa, co sprawiłoby, że taki wyrok się nie powtórzy. Równie dobrze mogłoby się to zdarzyć dzisiaj - mówi bohater naszego reportażu.

 

Ostatecznie został prawomocnie uniewinniony. A prawdziwy zabójca skazany. Jednak za błędy prokuratury i sądu zapłacą… obywatele. Prokurator praktycznie nie poniósł żadnej odpowiedzialności ani materialnej, ani dyscyplinarnej. Zwykłego „przepraszam” też nie ma.

 

W drugiej części programu opowiemy historię przedsiębiorcy Piotra Krupy.

 

W 2001 roku, czyli w początkach istnienia w Polsce internetu, stworzył portal, za pomocą którego można było kupić bilety na różne wydarzenia. Był to jeden z pierwszych serwisów na świecie, w którym można było płacić kartą kredytową, i pierwszy, w którym można było kliknąć myszką w konkretne miejsce na widowni i kupić bilet. Jak mówi Pan Piotr, portal co roku podwajał obroty.

 

Jednak w pewnym momencie jego współudziałowcy pozwali go o odszkodowanie za rzekome nieprawidłowości. Został zaocznie skazany. W sądzie go nie było. Nie mógł się bronić.

 

- O sprawie nie widziałam, bo strona pozwana podała sądowi nieaktualny adres, choć wcześniej pokwitowała odbiór pisma, w którym był poprawny adres do doręczeń – mówi.

 

Piotr Krupa dowiedział się o wyroku od komornika, który zajął jego udziały firmowe i przekazał je współudziałowcom. Powinien mieć na to zgodę sądu. Nie miał.

 

Potem sąd dwukrotnie przyznawał Panu Piotrowi rację i unieważniał czynności komornika, ale było już za późno. Udziały Pana Piotra przez spółkę zostały umorzone. Nie istnieją, a ten sam komornik będzie go niedługo eksmitować z mieszkania.

 

- Pan Krupa jednocześnie wygrał, ale też jednocześnie przegrał. Udziałów nie ma, majątku nie ma – mówi adwokat bohatera naszego reportażu.

 

W programie będzie i Piotr Krupa i jego byli wspólnicy. Pokażemy także jak zareagował komornik, gdy reporter z kamerą przyszedł zapytać o jego działania, które sąd uznał za niezgodne z prawem.

 

Reportaż Łukasza Kurtza.