Nielegalne wiatraki w Darłowie

Nielegalne wiatraki w Darłowie

- To jest niesamowity hałas. Nie da się żyć, pracować, spać - mówi Grażyna Marcinkowska-Hryckiewicz

- To jest niesamowity hałas. Nie da się żyć, pracować, spać - mówi Grażyna Marcinkowska-Hryckiewicz

 

 Grażyna Marcinkowska-Hryckiewicz od wielu lat prowadzi w Darłowie firmę przetwórstwa ryb. Po latach prowadzenia firmy postanowiła rozwinąć działalność agrotyrystyczną. W tym celu wyremontowała budynki, zaadaptowała całe otoczenie... jednak do dnia dzisiejszego nie udało jej się uruchomić działalność.

 

Powodem jej problemów okazała się uchwała Rady Gminy , która zezwoliła na zmianę przestrzennego planu zagospodarowania. Zgodnie z nią, na terenach działek sąsiadujących z działkami Pani Grażyny, wybudowano farmy wiatrowe. Pani Grażyna, która kwestonowała ważność uchwały, skierowała sprawe do sądu. 

 

- Podjeliście uchwałę, która jest nieważna - mówi Grażyna Marcinkowska-Hryckiewicz

 

Najwyższy Sąd Administracyjny uchylił uchwałę, zwracając uwagę, że została ona wydana z rażącym naruszenim prawa i jest nie wazna od uchwili jej uchwalenia.

 

- Ja nie jestem prawnikiem, jestem mechanikiem - tłumaczy się Franciszek Kupracz, wójt gminy Darłowo.

 

Chociaż wyrok sądu zapadł w 2011 roku wiatraki do dziś nie zostały rozebrane i zatruwają życie mieszkańcom. 

 

- To jest niesamowity hałas. Nie da się żyć, pracować, spać - dodaje Grażyna Marcinkowska-Hryckiewicz 

 

Więcej w najbliższą niedzielę o 19.30. Reportaż Łukasza Kurtza