Na celowniku strażników

Na celowniku strażników

Marian Kuchta z Zabrza czuje się gnębiony i nękany przez strażników miejskich. - Uwzięli się na mnie - mówi, a wyroki sądowe, które zapadły w jego sprawach nazywa "absurdalnymi".

Marian Kuchta z Zabrza czuje się gnębiony i nękany przez strażników miejskich. - Uwzięli się na mnie - mówi, a wyroki sądowe, które zapadły w jego sprawach nazywa "absurdalnymi".


Za pierwszym razem strażnicy skierowali wniosek do sądu o ukaranie za to, że bohater naszego reportażu nie zachował ostrożności przy trzymaniu psa. Dodajmy: psa na własnym zamkniętym podwórku. Ugryzł innego psa, który włożył pysk między szczeble ogrodzenia na teren pana Mariana. 


- Nie posiadam siódmego zmysłu, żeby wiedzieć, że ktoś, kto prowadzi psa bez smyczy pozwoli mu wsadzić pysk przez ogrodzenie - mówi Pan Marian.

Ale to pana Mariana strażnicy uznali winnym niewłaściwego pilnowania psa. Sprawa trafiła do sądu, który skazał Mariana Kuchtę. Jednak po odwołaniu, sąd uznał wszystkie racje zabrzanina i został on oczyszczony z zarzutów.


Pól roku później Pan Marian zaparkował swój samochód przy jednej z ulic w Zabrzu. Ktoś wezwał Straż Miejską, a strażnicy po przybyciu na miejsce stwierdzili, że parkuje na trawniku i chcieli go za to ukarać. Jednak sprawa mandatu za parkowanie ucichła. Za to strażnicy donieśli, że zabrzanin znieważył ich na służbie.

 

- Marian jest bogobojnym człowiekiem. Chodzi co niedziela do kościoła. Nigdy nie słyszałem, żeby przeklinał. Nawet w nerwach – mówi jeden z sąsiadów.

 

Sprawa trafiła do sądu – słowo przeciwko słowu. Jednak sąd dał wiarę funkcjonariuszom i ukarał Pana Mariana grzywną w wysokości 2 tys. zł., którą ściągnął w końcu komornik.

 

- Co powie Straż Miejska i prokuratura w sądzie, sąd w to uwierzy. Taka jest prawda – dodaje Marian Kuchta.

Ale to nie koniec spotkań pana Mariana ze strażnikami miejskimi. Otrzymał zdjęcie z fotoradaru. I w tym przypadku sąd ukarał Pana Mariana, mimo, że nie tylko nie prowadził tego auta - co więcej…. nie był nawet jego właścicielem. Nie powinien więc dostać od straży miejskiej mandatu z fotoradaru.


- Cichą nadzieję mam, że to się skończy, bo dla mnie to jest trochę nielogiczne. Tyle lat, żeby jeden sąd do drugiego sądu, to znowu do apelacyjnej, to znowu tam... - mówi z ciężkim sercem żona Pana Mariana.  

- To absolutnie nie jest złośliwość. My nie rozstrzygaliśmy żadnej sprawy pana Mariana - odpiera zarzuty Mirosława Uziel – Kisińska, komendant zabrzańskiej Straży Miejskiej.   

 

Reportaż Małgorzaty Cecherz.

 

W drugiej części programu wrócimy do sprawy asesora komorniczego z Łodzi. Usłyszał nowe zarzuty – sprawdzimy jakie. Przypomnijmy: to my, jako pierwsi, pokazaliśmy cały mechanizm działań tej kancelarii, wskazując, ze asesor nie działał sam zajmując sprzęt ludziom nie będącymi dłużnikami.