Miasto sprzedało nie swoje

Eugeniusz Nowak z Kalisza odziedziczył po matce kamienicę w centrum miasta. Przeprowadził postępowanie spadkowe, opłacił wszystkie należne podatki. Kilkanaście lat później dowiedział się, że miasto sprzedało jego własność i to w świetle prawa! A wszystko przez błąd sądu.

Eugeniusz Nowak z Kalisza odziedziczył po matce kamienicę w centrum miasta. Przeprowadził postępowanie spadkowe, opłacił wszystkie należne podatki. Kilkanaście lat później dowiedział się, że miasto sprzedało jego własność i to w świetle prawa! A wszystko przez błąd sądu.

 

Matka pana Eugeniusza w okresie międzywojennym kupiła dwie kamienice w centrum Kalisza. Zgodnie z obowiązującymi wówczas przepisami, majątkiem zarządzało miasto.

 

Miasto przejęło to pod przymusową administracje, ponieważ były takie przepisy, że gdy w budynku było więcej niż czterech lokatorów, to musiało tym administrować miasto. Matka nie miała tu nic do powiedzenia.- opowiada Eugeniusz Nowak.

 

W roku 1990 matka zmarła. Syn przeprowadził postępowanie spadkowe, opłacił należny podatek i zgodnie z przepisami stał się właścicielem obiektu.

 

Ten narożnik przy ulicy Lipowej to wszystko należało do mojej matki, która kupiła to przed wojną. Tu stały dwa budynki mieszkalne. W roku 90. po śmierci matki dostałem pismo z sądu, że jestem spadkobiercą. Wystąpiłem do urzędu miasta o zwrot tych budynków- opowiada pan Eugeniusz.

 

Kaliszanin żył w przeświadczeniu, że jest właściciele nieruchomości odziedziczonych po matce. Jednak w 2002 roku dowiedział się, że jest inaczej. Miasto w 1995 roku wystąpiło o zasiedzenie.

 

Sąd okręgowy przyznał prawa własności nieruchomości miastu, powołując się na to, że nieruchomość od 75 roku była zarządzana przez miasto.- mówi Piotr Piorun, lokalny dziennikarz zajmujący się sprawą.

 

Po wyroku sądu włodarze miejscy wpisali się do księgi wieczystej i przystąpili do sprzedaży nieruchomości. Gdy pan Eugeniusz się o tym dowiedział, próbował przerwać ten proces, jednak mu się to nie udało. Działka wraz z kamienicami trafiła w ręce prywatnego inwestora. Budynki zostały zburzone, a na ich miejscu powstała nowa inwestycja.

 

Okazało się jednak, że do zasiedzenia w ogóle nie powinno dojść. Sąd który ponownie zajął się tą sprawą po interwencji pana Eugeniusza stwierdził, że samo administrowanie nie wystarczy do tego, aby stać się właścicielem nieruchomości i cofnął poprzednią decyzje.

 

Sąd po rozpoznaniu skargi Pana Eugeniusza nie potwierdził wcześniejszej argumentacji sądu i orzekł zgodnie z wnioskiem wnioskodawcy – tłumaczy Michał Włodarek z Sądu Rejonowego w Kaliszu.

 

Niestety, działka była już u nowego właściciela, budynki zostały zburzone, nie było możliwości aby własność Eugeniusza Nowaka do niego wróciła. Postanowił więc walczyć o odszkodowanie. Miasto zaproponowało ugodę. 92 tysiące do podziału z bratem – drugim spadkobiercą. Takie warunki są zdaniem Eugeniusza Nowaka skandaliczne:

 

46 tysięcy za działkę w centrum miasta? To nie jest ugoda, tylko zwykłe okradanie i rzucanie jałmużny jak żebrakowi. Ja się na to nie zgodziłem i nigdy nie zgodzę -mówi Nowak.

 

Aktualnie w sądzie trwa walka o odszkodowanie. Więcej w najbliższą niedzielę o 19:30