Kulisy wydawania wyroku

Kulisy wydawania wyroku

- Wszędzie mówią, ma być dowód. A tu nie ma nic - mówi informator.

- Wszędzie mówią, ma być dowód. A tu nie ma nic - mówi informator. 

 

Do redakcji programu "Państwo w państwie" zgłosił się były pracownik sądu, który anonimowo opowiedział o patologii wymiaru sprawiedliwości i nieprawidłowościach przy skazywaniu Piotra Mikołajczyka.

 

- Kiedy czekaliśmy na ogłoszenie wyroku w sprawie Piotra Mikołajczyka podeszła do nas pewna osoba, która przekazała informacje, że ktoś chciałby się z nami spotkać zaraz po zakończeniu sprawy. Pojechaliśmy na miejsce, które wskazał informator i okazało się, że ta osoba wie bardzo dużo na temat tej sprawy - wspomina Małgorzata Cecherz, reporterka "Państwa w państwie". 

 

Naszej reporterce udało się porozmawiać z informatorem. Fragmenty tej rozmowy w najbliższym odcinku programu. - Ślady zapachowe, DNA i odciski powinny tam być, a nie ma nic - mówi w rozmowie mężczyzna. 

 

Przypomnijmy, że Piotr Mikołajczyk został skazany na 25 lat pozbawienia wolności za zabójstwo dwóch kobiet. W listopadzie 2010 roku znaleziono bowiem w Tłokini Wielkiej 2 martwe kobiety. Ofiarami były 80-letnia matka i jej 44-letnia córka. Śledczy prowadzący sprawę przez 9 miesięcy nie mogli wytypować sprawcy. Nagle po uzyskaniu anonimowej informacji, że mógł to być Piotr Mikołajczyk, aresztowali mężczyznę.

 

- Faktem jest, że ślady, które są zabezpieczone na miejscu zdarzenia nie wskazują na ich związek z oskarżonym - mówi prokurator Janusz Walczak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim. 

 

Zdaniem rodziny chłopak ze względu na swoje upośledzenie (ma iloraz inteligencji 62, czyli dawny debilizm) był ze strony organów ścigania pójściem na łatwiznę. 

 

 - Policja nie miała nic. Ani żadnego podejrzanego, ani dowodu. Więc złapali sobie dosłownie i w przenośni głupka - mówiła w programie Marta Mielczarek, siostra Mikołajczyka. 

 

Jedynym dowodem świadczącym o winie mężczyzny było jego samooskarżenie. Czy można wyłącznie na podstawie takiego dowodu skazać upośledzonego człowieka na lata więzienia?

 

- Przyznanie się do winy, również wymuszone, było królową dowodów, ale w średniowieczu - przypomina mec. Monika Trenc. 

 

Po pierwszym programie, w którym opisywaliśmy historię Piotra Mikołajczyka, zgłosił się do nas także inny mężczyzna. Potwierdził on jedną z możliwych tez dotyczących okoliczności zabójstwa kobiet z Tłokini, że morderstwo miało mieć charakter rabunkowy. Taka okoliczność potwierdzałaby niewinność Piotra Mikołajczyka. Nagranie rozmowy z informatorem przekazaliśmy prokuraturze jako nowy dowód w sprawie. Niestety sąd na rozprawie ukarał Martę Mielczarek - siostrę Piotra Mikołajczyka - karą 3 tys. złotych bowiem nie chciała ujawnić sądowi danych informatora. 

 

W drugiej części programu historia Stanisława Kujawy - właściciela firmy Nexa. Jego firma zbankrutowała w efekcie trwających od 37 miesięcy kontroli podatkowych. Przedsiębiorca zdecydował się pozwać Ministra Finansów za naruszenie jego dobrego imienia i dóbr osobistych. 

 

Reportaż Małgorzaty Cecherz