Kto kogo napadł?

Konwojenci przewożący dużą ilość gotówki myśleli, że bronią się przed napadem. Teraz to oni są oskarżeni o napaść na policjantów. Jak doszło do fatalnej pomyłki i kto jest za nią odpowiedzialny?

Późny wieczór 23 stycznia w Rzeszowie. Pracownicy jednego z kantorów odebrali utarg – 80 tysięcy dolarów. W pewnym momencie do samochodu którym miały zostać przewiezione pieniądze podeszło dwóch zakapturzonych mężczyzn. Próbowali dostać się do środka.

Szarpnął za drzwi, padło pytanie „Kim jesteś” i od razu zaczął do mnie celować gazem. Byłem przekonany, że to napad, więc zareagowałem natychmiastowo – opowiada Oleg Iwańczuk, pracownik kantoru.

Wywiązała się bójka. Kierowca usiłował obezwładnić napastnika, a pozostałe osoby przebywające w samochodzie próbowały wezwać pomoc. Zadzwoniły do właściciela kantoru oraz na policje.

Dzwoniłam na 112 krzyczałam, że zaraz nas tu wszystkich zabija że będzie strzelać, że jest napad. Widziałam jak on celuje bronią na kolegę i na kierowcę – mówi Natalia Iwańczuk, pracownica kantoru.

Okazało się, że policja była już na miejscu. Dwóch, jak myśleli konwojenci, napastników, okazało się policjantami w cywilu, którzy pomylili auta. Według oficjalnych informacji mieli oni brać udział w poszukiwaniu zaginionego 14 latka.

Ci ludzie siedzący w tym samochodzie nie mieli podstaw twierdzić, że to są policjanci. Ja na ich miejscu na pewno bym nie wpadł na to, że zakapturzony mężczyzna który próbuje się wedrzeć do samochodu, to funkcjonariusz – mówi mecenas Tomasz Lubas

W wersję o działaniach w innej sprawie nie wierzy właściciel biznesu. Twierdzi, że jego pracownicy się nie pomylili- to był napad, a policjanci w cywilu chcieli ukraść utarg.

Moim zdaniem wygląda to tak, że policjanci chcieli sobie dorobić, albo moja konkurencja ich nasłała, żeby wygryźć mnie z biznesu. Ja wiem, że to są poważne oskarżenia, boję się tylko, że nigdy tego nie udowodnimy – mówi właściciel kantoru Włodzimierz Szeremeta

Mimo, że konwojenci nie mieli świadomości, że to policjanci próbowali dostać się do samochodu, usłyszeli zarzut napaści na funkcjonariusza policji. Zdaniem prokuratury, ich zachowanie wypełniało znamiona przestępstwa.

Funkcjonariusze uważają, że zostali zaatakowani przez osoby, z którymi wykonywali czynności służbowe. Zostały postawione różne zarzuty, w tym utrudnianie czynności czy naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza. Grozi za to do 5 lat więzienia – tłumaczy Łukasz Harpula z Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie

Kolejną kontrowersją jest sprawa pobicia jednego z konwojentów. Mężczyzna podczas zdarzenia bardzo poważnie złamał nogę. Twierdzi, że został pobity przez policjantów. Funkcjonariusze natomiast utrzymują, że mężczyzna sam się przewrócił podczas ucieczki. Więcej już o 19:30 w programie Państwo w Państwie.

 

 
 

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX