Kredyt w reklamówce. Lewe transakcje pod bankowym szyldem.

Dla rodziny Śledziów z Mazowsza zwykła – wydawałoby się – procedura kredytowa przerodziła się w dramat, który trwa do dziś. Małżeństwo liczyło na kredyt bankowy na zakup lokalu usługowego. Zamiast tego, w siedzibie banku otrzymali 300 tysięcy złotych w foliowej reklamówce. Okazało się, że pieniądze pochodziły z prywatnej pożyczki – od krewnego dyrektorki oddziału.

Dowiedzieliśmy się, że kredyt nie jest z banku, tylko osoba prywatna wypłaciła nam na kredyt pieniądze – mówi Emilia Śledź.

Do sytuacji doszło w 2019 roku. Małżeństwo pojawiło się w banku, przekonane, że finalizuje umowę kredytową. Jak twierdzą dyrektorka oddziału poprosiła ich, by poczekali, tłumacząc, że pieniądze jadą z centrali. Po chwili zaprosiła ich do pokoju i wręczyła gotówkę w foliowej torbie.

Dopiero później wyszło na jaw, że środki nie miały żadnego związku z bankiem. Według relacji małżeństwa mechanizm wyglądał następująco: krewny dyrektorki przekazał jej pieniądze, a ona z kolei dała je kredytobiorcom, twierdząc, że to gotówka z banku, o którą się ubiegali. Państwo Śledziowie regularnie spłacali raty kredytu. Problem w tym, że pieniądze spłacały kapitał i odsetki w nierównych proporcjach. W systemie zaczęły pojawiać się niezrozumiałe dla Państwa Śledziów zapisy, co wzbudziło ich podejrzenia, a część podpisów na dokumentach – jak wykazała opinia biegłych grafologów – była sfałszowana.

W Biurze Informacji Kredytowej zaczęły pojawiać się nieuzasadnione wpisy o zaległościach. Rodzina zgłosiła sprawę do organów ścigania. Choć śledczy prowadzą postępowanie w sprawie poświadczenia nieprawdy i oszustwa, działania toczą się bardzo powoli.

To postępowanie trwa długo, bo to już jest ponad półtora roku. Czynności są realizowane i przy tak silnym materiale dowodowym należy jednak wymagać od organów ścigania zdecydowanie mocniejszej, szybszej reakcji – ocenia radca prawny, Mateusz Mickiewicz.

Komisja Nadzoru Finansowego, która przyjrzała się sprawie, uznała, że to jednostkowy przypadek, a nie problem systemowy.

 – Z naszej diagnozy wynika, że ten problem nie ma charakteru systemowego w tym banku, czyli nie dotyczy jakiejś większej liczby klientów (…) jest to indywidualna sprawa o charakterze takiego sporu cywilno-prawnego, gdzie tutaj Komisja Nadzoru Finansowego nie ma właściwości, aby ingerować w taki spór, czy go rozstrzygać. Od tego są sądy powszechne – stwierdził rzecznik KNF Jacek Barszczewski.

Bank nie poniósł do tej pory żadnej odpowiedzialności. Problemy finansowe odbiły się na zdrowiu całej rodziny. Emilia i Piotr pozostają pod opieką lekarza psychiatry.

Czy w Polsce można wziąć kredyt w banku i otrzymać gotówkę w reklamówce od osoby prywatnej? Czy instytucje państwowe naprawdę nie mają narzędzi, by chronić klientów w takich sytuacjach?

O tej historii w programie „Państwo w Państwie” opowie Agnieszka Zalewska. Reportaż już w niedzielę o 19:30 w Polsacie.

  • Agnieszka Zalewska

    Agnieszka Zalewska

    reporterka

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX