Jak zarobić na uchodźcach...
Dziennikarze Państwa w Państwie na tropie zorganizowanej grupy, która w nieuczciwy sposób zarabia na wojnie i uchodźcach z Ukrainy. Kiedy Wojewoda odkrył, że dwukrotnie zawyżają liczbę zakwaterowanych w warszawskiej hali Expo uchodźców, zakończył z nimi współpracę. Okazuje się jednak, że publiczne pieniądze nadal płyną do nich szerokim strumieniem.
W czerwcu media obiegła informacja o zakończeniu finansowania przez Wojewodę Mazowieckiego jednego z największych w Polsce Centrum Pomocy dla Uchodźców z Ukrainy, mieszczącym się w hali Global Expo przy ul. Modlińskiej. Oficjalnym powodem miały być nieprawidłowości wykryte przez urzędników Wojewody podczas dwóch kontroli przeprowadzonych właśnie w czerwcu. Chodziło między innymi o dwukrotnie zawyżone liczby łóżek dostępnych dla uchodźców. Zamiast ponad 2.000 Uchodźców podczas kontroli stwierdzono liczbę nieznacznie przekraczającą tysiąc.
Rodzina B. wymyśliła sobie kolejny sposób na zarabianie pieniędzy. Postanowiła wykorzystać hojność państwa polskiego. Zaplanowała, że przy wykorzystaniu tej nieruchomości wyłudzić pieniądze z budżetu państwa, z budżetu wojewody, lokować tam uchodźców z Ukrainy i pobierać na nich dotacje – mówi Marcin Ginel, prawnik, prezes zarządu Kancelarii Windykacyjnej
Co prawda spółka swoje raporty skorygowała i została wypłacona kwota od prawidłowej liczby uchodźców, nie wiadomo jak sytuacja wyglądała w marcu, kwietniu i maju, kiedy kontrole nie były przeprowadzane. A łatwo wyliczyć, że biorąc pod uwagę, iż początkowo za dobę pobytu jednaj osoby wypłacano prawie 100 zł, później ok. 50 zł, może chodzić nawet o miliony złotych. Dodatkowo okazało się, że spółka, która podpisała umowę z Wojewodą nie ma prawa dysponować nieruchomością, w której zorganizowano pomoc dla Uchodźców. Budynek należy bowiem do innej spółki, której zadłużenie wobec kilkudziesięciu podmiotów, w tym publicznych, sięga kwoty 130 mln zł.
To jest niedopuszczalne, żeby bazować na tragedii ludzkiej, jaką jest wojna na Ukrainie. Po prostu zarabiać pieniądze na tej tragedii – mówi Paweł, były agent CBA
Wierzyciele od lat nie mogą odzyskać swoich pieniędzy. Spółka jest zresztą w upadłości, natomiast postępowanie zostało faktycznie wstrzymane, z uwagi przez uniemożliwianie syndykowi wejścia do budynku. Według rozmówców dziennikarzy Państwa w Państwie wiele wskazuje na to, że cała operacja miała na celu nie tylko ucieczkę przed wierzycielami, ale też dalsze zarabianie na nieruchomości. Szczególnie szokujące jest to, że obie firmy (faktyczny właściciel i spółka wynajmująca budynek) są powiązane są osobowo.
To są ludzie bardzo niebezpieczni. Są to ludzie związani z dawnymi, PRL-owskimi służbami specjalnymi, dziękim swoim powiązaniom, koneksjom, ale też doświadczeniu mogą dziś wciąż przebywać na wolności – tłumaczy Marcin Ginel.
Z informacji do których dotarła reporterka Państwa w Państwie Agnieszka Zalewska wynika, że po zakończeniu współpracy z Wojewodą, publiczne pieniądze nadal szerokim strumieniem płyną do spółki zarządzającej obiektem. Okazało się, że wystąpiła ona o dofinansowanie do Dzielnicy Białołęka. Od czerwca (wypowiedzenie umowy przez wojewodę) do końca października dzielnica Białołęka wypłaciła spółce ponad 2 mln zł.
Łącznie wypłaciliśmy na rzecz tej spółki 2 mln 237 000 zł. Od państwa dowiaduję się w tej chwili o tym, że stracił tytuł prawny do nieruchomości. Ustawodawca nie wskazuje nam, że na tej podstawie możemy nie wypłacać świadczenia – tłumaczy Marzena Gawkowska, Rzecznik Prasowy Dzielnicy Białołęka Miasta Stołecznego Warszawy
Największy absurdem jest fakt, że mimo iż to Urząd Miasta zbiera i rozpatruje wnioski, to dofinansowanie płynie z kasy Wojewody Mazowieckiego. To znaczy, że mimo, że wojewoda zerwał umowę na dofinansowanie w czerwcu z uwagi na liczne nieprawidłowości, to wciąż płaci za pobyt uchodźców spółce. Więcej już o 19:30 w programie Państwo w Państwie w materiale Agnieszki Zalewskiej.
Agnieszka Zalewska
reporterka