Inspektor czy „szeryf”?

Inspektor czy „szeryf”?

Chciała otworzyć biznes… ale już na samym początku przez nadgorliwego urzędnika może zbankrutować! Dlaczego inspektor budowlany rzuca ludziom kłody pod nogi?

Pani Renata Stelmach zainwestowała ponad 8 milionów złotych (pożyczonych pieniędzy) w pensjonat Miodowa Klinika, zlokalizowany w miejscowości Kamianna. Kiedy budynek był ukończony złożyła wniosek do PINB o pozwolenie na użytkowanie i właśnie wtedy zaczęły się ogromne problemy. Powiatowy Inspektor wielokrotnie sugerował jej żeby wycofywała wnioski, uzupełniała kolejne dokumenty, dokonywała bo miał twierdzić, że on takiego budynku nie odbierze i jeszcze będzie musiał nałożyć kary.
 
Złożyłam wniosek o wydanie pozwolenia na użytkowanie o godzinie 13.14, natomiast ja już miałam około 9.00 po prostu telefon do mnie, dzwonił pan inspektor właśnie osobiście, zasugerował mi, że lepiej będzie, jak po prostu wycofam tą dokumentację i zdyscyplinuję mojego kierownika inspektora do tego, żeby poprawili tą dokumentację, bo ona się w ogóle do niczego nie nadaje. Byłam ustawiona przez wszystkich z branży w ten sposób, żeby nie dyskutować, żeby się do wszystkiego dostosować, że dyskusja z tym panem i tak nie ma najmniejszego sensu, ponieważ nikt jeszcze z tym panem nie wygrał - opowiada Renata Stelmach
 
Mimo, że PINB ma 21 dni na wydanie pozwolenia, Pani Renata nie doczekała się go do ostatecznego terminu wyznaczonego przez bank czyli do 30 listopada. W związku z ogromnymi kłopotami zachorowała, miała myśli samobójcze.
 
Dostałam pismo, gdzie zostało mi określone, że 30 listopada ubiegłego roku wyznaczają mi ostateczny termin na odebranie tego budynku. Ja naprawdę go błagałam, ja prosiłam, ja płakałam, że jestem w takiej sytuacji - opowiada pani Renata. 
 
Wreszcie postanowiła odwołać się do Krakowa, do Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego i ten bez problemów wydał jej pozwolenie. To wszystko kosztowało ją masę czasu, pieniędzy, nie mogła spłacać kredytu bo nie zarabiała. Okazało się, że bardzo wielu inwestorów z powiatu nowosądeckiego ma podobne problemy.
 
Miałyśmy takie wrażenie, że ilekroć przyjdziemy i zrobimy to, co pan inspektor nam powie, to on znajdzie następny dokument, który trzeba będzie wymieniać i od nowa. I tak się działo - tłumaczy Magdalena Bik- projektantka wnętrz, przyjaciółka właścicielki pensjonatu.
 
Ludzie czekają tutaj na odbiór nawet dwa lata, a wnioski muszą wycofywać nawet kilkanaście razy. Dlaczego inspektor działa w taki sposób? 
  • Leszek Dawidowicz

    Leszek Dawidowicz

    reporter

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX