Dzika strzelnica. „Za głupie pięć złotych zrobili ze mnie kalekę”

Dzika strzelnica. „Za głupie pięć złotych zrobili ze mnie kalekę”

Sadził maliny na własnym polu. Został postrzelony w kręgosłup. Dziś jest prawie całkowicie sparaliżowany. Winnych nie ma, choć ustalono, że niedaleko kilka osób zorganizowało sobie nielegalne zawody strzeleckie.

Sadził maliny na własnym polu. Został postrzelony w kręgosłup. Dziś jest prawie całkowicie sparaliżowany. Winnych nie ma, choć ustalono, że niedaleko kilka osób zorganizowało sobie nielegalne zawody strzeleckie.

 

Andrzej Kępski jest rolnikiem. Ma żonę i dziewięcioro dzieci. Cztery lata temu jak zwykle na swoim polu sadził maliny. Nagle poczuł ostry ból w kręgosłupie i wypadł z traktora. Okazało się, że został postrzelony.

 

- Po prostu pojechałem pracować na swoje pole, żeby się dorabiać, żeby coś dzieciom dać… - mówi pan Andrzej.

 

Czy musiało dojść do tragedii?

 

Prawie kilometr dalej członkowie Ligi Ochrony Kraju na terenie nieczynnego wyrobiska piachu, organizowali zawody strzeleckie. Broń z ostrą amunicją wydawał policjant. Wśród uczestników były też dzieci.

 

Jednak odbywało się to nielegalnie, bez wymaganych pozwoleń. Zresztą to miejsce jest do tego zupełnie nieprzystosowane.

 

- Kolega przyjechał na podwórko i zaczął krzyczeć, żeby szybko jechać, bo mąż został postrzelony – mówi żona pana Andrzeja.

 

Skazany na wózek

 

Pan Andrzej został helikopterem przetransportowany do szpitala. Diagnoza? Uszkodzenie rdzenia kręgowego. Rolnik do końca życia będzie sparaliżowany.

 

Sąd, który badał sprawę stwierdził, że choć bezsprzecznie strzelanie było nielegalne, to oskarżeni organizatorzy nie są winni tego, że Pan Andrzej nie będzie już nigdy chodził. Dostali karę w zawieszeniu. To dzieci miały strzelać, ale nigdy nie ustalono kto konkretnie.

 

Nie ma winnych?

 

Skazani mężczyźni nadal pracują na państwowych posadach, a przy panu Andrzeju cały czas musi być obecny ktoś z rodziny. Nie może już zajmować się gospodarstwem. Nie ma pieniędzy ani na leczenie, ani na rehabilitację.

 

- Z tego wynika, że oni są niewinni, a mąż po co pojechał na to pole? – mówi rozżalona żona pana Andrzeja.

 

Do tego prokuratura nie ustaliła w zasadzie co się wydarzyło. Nie wiadomo z której broni dokładnie strzelano, kto i z jakiej odległości.

W programie pokażemy symulację, którą przeprowadziła nasza reporterka. Wynika z niej, że strzał został oddany z odległości ok. 250 m. większej, niż twierdzą biegli. Czy pocisk 9 mm mógł przemierzyć tak dużą odległość, pokonując jeszcze przeszkody terenowe?

 

- Uważam, że jest to bardzo mało prawdopodobne na tą odległość – mówi poproszony o komentarz ekspert.

 

- Przez kogoś, to ktoś musi cierpieć, a oni mogli sobie pojechać na strzelnicę, i zapłacić 5 zł… Na maliny to ja teraz tylko jeżdżę sobie popatrzeć… - mówi Pan Andrzej.

 

Reportaż Małgorzaty Cecherz.

 

W drugiej części programu ogłosimy kto zdobył antynagrodę AntyPaństwo 2016. Jest to „wyróżnienie”, które przyznajemy już drugi raz. Dostają je urzędnicy, z którymi obywatelom najtrudniej się porozumieć i którzy w najbardziej jaskrawy sposób pokazują, że nie rozumieją misji urzędu, który sprawują. Zapomnieli, że ma to być służba.

 

Głosowanie w aplikacji na Facebooku trwało przez cały poprzedni sezon. Urzędnik zostały wybrany głosami widzów i redakcyjnego jury.